W niedzielę przypada 21. rocznica puczu Giennadija Janajewa, który - w intencji organizatorów - miał powstrzymać dezintegrację ZSRR, a w konsekwencji doprowadził do jego rozpadu.
Ludzie składają kwiaty przed znajdującą się tam stelą upamiętniającą obrońców demokracji. Jest ona usytuowana nad tunelem, w którym w nocy z 20 na 21 sierpnia 1991 roku, gdy wojska puczystów podjęły próbę szturmu na Biały Dom, zginęli trzej mieszkańcy Moskwy - Władimir Usow, Ilja Kriczewski i Dmitrij Komar.
Biały Dom, który wówczas był siedzibą władz Rosyjskiej Federacyjnej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej (RFSRR), a dziś jest rezydencją rządu Federacji Rosyjskiej, był głównym punktem oporu przeciwko puczystom. To tam mieścił się sztab prezydenta RFSRR Borysa Jelcyna, wokół którego skupiły się siły broniące demokracji.
Wieczorem przed Białym Domem odbędzie się manifestacja sił demokratycznych, organizowana między innymi przez Republikańską Partię Rosji-Parnas, partię Jabłoko, stowarzyszenie Memoriał, Moskiewską Grupę Helsińską i Ligę Wyborców.
Podczas uroczystości na skrzyżowaniu Nowego Arbatu i Sadowego Kolca zatrzymana została młoda kobieta, która paradowała tam w kolorowej kominiarce, chcąc w ten sposób wyrazić solidarność z trzema członkiniami feministycznej grupy punkrockowej Pussy Riot, skazanymi w piątek przez sąd w Moskwie na dwa lata łagru za wykonanie antyputinowskiego utworu w prawosławnej świątyni.
22-letnia Nadieżda Tołokonnikowa, 24-letnia Maria Alochina i 29-letnia Jekatierina Samucewicz zostały uznane winne "chuligaństwa motywowanego nienawiścią religijną". W ten sposób sąd zakwalifikował ich akcję z 21 lutego, kiedy w moskiewskim Soborze Chrystusa Zbawiciela, najważniejszej świątyni prawosławnej Rosji, wykonały utwór "Bogurodzico, przegoń Putina".