W Izraelu opublikowano ostatnie przedwyborcze sondaże. Wynika z nich, że wtorkowe wybory wygra prawica premiera Netanjahu, który będzie mógł utworzyć rząd z partiami religijnymi. Nie musi to jednak oznaczać stabilizacji na izraelskiej scenie politycznej - uważa Jarosław Kociszewski, specjalny wysłannik Polskiego Radia w Tel-Awiwie.



Reklama

Według opublikowanych dzisiaj sondaży w Knessecie znajdzie się aż 13 ugrupowań politycznych. Koalicja Likud-Beiteinu zdobędzie najwięcej miejsc w parlamencie, ale do utworzenia koalicji potrzebowała będzie przynajmniej trzech religijnych i prawicowych partnerów. Rozdrobniony parlament gwarantuje wieczne kłótnie. Zdaniem Severa Plotzkera, publicysty Jediont Aharonot, największego izraelskiego dziennika, problemem jest także to, że w kampanii wyborczej partie uciekały od rzeczywistych problemów Izraela. Według niego podstawowe problemy Izraela nie będą rozwiązane przez następny rząd czy następny parlament i w ciągu dwóch lat dojdzie następnych wyborów.