To, że szczątki samolotu są porozrzucane na znacznym obszarze, i fakt, że maszyna rozleciała się w powietrzu na bardzo dużej wysokości, każe przypuszczać, że był to zamach - uważają specjaliści z Francji.
Nie wiadomo jednak, czy przyczyną był wybuch bomby na pokładzie czy też Airbus został zestrzelony przez rakietę, a taką bronią dysponują islamiści.
Ekspert w dziedzinie terroryzmu i dżihadu Romain Caillet nie wierzy, że to nie był zamach terrorystów z Państwa Islamskiego. Podkreśla, że poza jednym przypadkiem - atakiem na rosyjskie koszary - oni zawsze się przyznawali do zamachów, których dokonali. Na tym budują swoją wiarygodność w kręgach dżihadu.
Dla Romaina Caillet symboliczne znaczenie ma także to, że katastrofa wydarzyła się w Egipcie - jedynym państwie arabskim, które poparło interwencję rosyjską w Syrii.
Francuscy komentatorzy przypominają, że w rejonie masywu góry Synaj od kilku lat działa grupa terrorystów mająca bliskie kontakty z Państwem Islamskim w Iraku i w Syrii.