Szef czeskiego rządu ocenił w rozmowie z telewizją Prima, że jest raczej nieprawdopodobne, by kraje UE porozumiały się co do stałego mechanizmu rozdzielania uchodźców między siebie. - Porozmawiamy o krokach prawnych wobec tej propozycji, gdy będzie to konieczne - powiedział, dodając, że "nie chce na zapas wykluczać żadnych działań".

Reklama

Czechy ostro zaprotestowały w kwietniu, gdy Komisja Europejska zamieściła rozwiązanie obowiązkowych kwot przydziału uchodźców w swojej propozycji dotyczącej wzmocnienia unijnej polityki azylowej. Sobotka powtórzył w niedzielę, że zapis o stałym mechanizmie relokacyjnym nie może być częścią tej reformy.

Jego zdaniem taki mechanizm nie będzie działać, gdyż uchodźcy starają się dostać do krajów, gdzie będą mieli lepsze warunki życia. Jako argument przytacza niedawne doświadczenia Czech z projektem przyjęcia 153 chrześcijańskich uchodźców z Iraku. Czechy wstrzymały ten program, gdy część już przyjętych cudzoziemców usiłowała przedostać się do Niemiec.

Reklama
Shutterstock
Shutterstock

6 kwietnia KE zaproponowała krajom unijnym warianty reformy wspólnej polityki azylowej, aby - jak tłumaczyła - sprawiedliwiej rozłożyć między państwa UE ciężary związane z napływem uchodźców. Propozycje te zakładają relokację uchodźców między państwa unijne w sytuacjach znacznej presji migracyjnej. KE nie zaproponowała jednak stworzenia scentralizowanego systemu podejmowania decyzji o przyznaniu azylu; jak tłumaczono, na rozważanie takiego wariantu nie pozwalają aktualne realia polityczne.

We wrześniu 2015 roku państwa UE zgodziły się na przyjęcie od Włoch i Grecji w sumie 160 tys. uchodźców w ciągu dwóch lat, by odciążyć te dwa kraje. Sprzeciw wobec tych planów zgłosiły Czechy, Słowacja, Węgry i Rumunia. Praga nie dołączyła jednak do Węgier i Słowacji, które zaskarżyły decyzję UE w sprawie obowiązkowych kwot uchodźców do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Komisja Europejska dąży teraz do wprowadzenia stałego systemu rozdziału uchodźców między kraje członkowskie.

Reklama

W sondażu przeprowadzonym w styczniu blisko 70 proc. Czechów zadeklarowało, że sprzeciwia się przyjęciu uchodźców w swoim kraju. O napływie uchodźców i migrantów do Europy wielokrotnie w sposób kontrowersyjny wypowiadał się też czeski prezydent Milosz Zeman. W orędziu do rodaków pod koniec grudnia powiedział, że napływ uchodźców do Europy jest "zorganizowaną inwazją".