Według cytowanego przez stację "wysoko postawionego źródła w zespole współpracowników Trumpa ds. objęcia władzy", przedstawiciele służb wywiadowczych podczas spotkania z Donaldem Trumpem w piątek poruszyli ten temat ustnie, "wspominając o nim mimochodem". Chcieli w ten sposób uprzedzić Trumpa, że tego typu doniesienia znalazły się w obiegu oraz że wiele mediów wie o sprawie i na razie wstrzymuje się z publikacjami na jej temat.

Reklama

Telewizja CNN podała w środę jako pierwsza, że dwustronicowe streszczenie notatek emerytowanego agenta brytyjskiego kontrwywiadu sugerujących, że rosyjskie służby mają kompromitujące materiały m.in. o życiu osobistym Trumpa i jego finansach, dołączono do szerszego raportu wywiadu, jaki w ubiegłym tygodniu przedstawiono Barackowi Obamie i Trumpowi w sprawie działań Rosji podczas wyborów w USA.

Późnym wieczorem w środę dyrektor wywiadu USA James Clapper zapewnił w oświadczeniu, że Wspólnota Wywiadów (federacja amerykańskich agencji wywiadowczych) nie sporządziła streszczenia notatek i nie odpowiada za wyciek tej sprawy do mediów. Podkreślił też, że Wspólnota Wywiadów nie oceniła przedstawionych w streszczeniu informacji jako wiarygodne oraz nie polegała na nich w opracowywaniu raportu o zagrożeniach ze strony Rosji.

Tymczasem w środę brytyjski dziennik "The Independent" poinformował, że dokument o kompromitujących materiałach na temat Trumpa mogli sfabrykować internauci - użytkownicy serwisu 4.chan i forum r/The_Donald na portalu Reddit.

Wskazują oni przede wszystkim na post użytkownik 4chan, który twierdzi, że przekazał fałszywe informacje dziennikarzowi Rickowi Wilsonowi oraz że informacje te zostaną wkrótce opublikowane. "Wzięli to, co powiedział Rickowi Wilsonowi i dodali do tego aspekt rosyjskiego szpiega. Oni wciąż wierzą (że to autentyczne informacje - PAP). Są strasznie zdesperowani, żaden skandal związany z Donaldem Trumpem nie będzie już wiarygodny" - napisał 1 listopada jeden z publikujących anonimowo użytkowników.

"The Independent" zaznacza, że żaden z postów nie odnosi się do samej treści rzekomo sfabrykowanego dokumentu ani nie podaje szczegółów o nim samym; nie tłumaczy też, w jaki sposób dokument miałby trafić z rąk dziennikarza do amerykańskich agencji wywiadowczych. Wilson na Twitterze napisał, że nie otrzymał informacji od użytkowników 4chan oraz że nie on udostępnił portalowi BuzzFeed informacje o rzekomych kompromitujących materiałach o Trumpie. Napisał też, że informacje na ten temat były dostępne na długo przedtem, nim pojawiły się w postach na 4chan. BuzzFeed opublikował 35 stron notatek brytyjskiego agenta, ale podkreślił, że nie był w stanie ustalić, czy są autentyczne.

"The Independent" przypomina, że użytkownicy 4chan nie darzą specjalną sympatią Wilsona, który kiedyś nazwał ich "bandą bezdzietnych singli, którzy masturbują się do japońskich bajek". Gazeta dodaje, że w przeszłości użytkownicy serwisu publikowali fałszywe informacje o znanych ludziach w ramach odwetu. Brytyjski dziennik wskazuje, że niezależnie od tego, czy deklaracje użytkowników 4chan i Reddit są prawdziwe, wiele informacji zawartych w dokumencie jest "jawnie nieprawdziwych". Jako przykład podaje literówkę w nazwie ważnej firmy oraz niezgodne z prawdą informacje o konkretnym miejscu w Moskwie.

Reklama

Media amerykańskie podały w środę, że dokumenty sugerujące, że służby w Rosji mają kompromitujące materiały o Trumpie, miały krążyć po Waszyngtonie od wielu miesięcy i były znane dziennikarzom oraz politykom, choć nie zostały jeszcze zweryfikowane przez amerykański wywiad. "New York Times" ocenił jako nietypową decyzja o przedstawieniu niepotwierdzonych i oczerniających materiałów prezydentowi, prezydentowi elektowi, liderom Demokratów i Republikanów w Kongresie i przedstawicielom komisji ds. wywiadu.