Podejrzany ma 38-45 lat, bladą cerę, sięgające do ramion czarne proste włosy, wąsy i duże zęby. Mówi łamanym angielskim. Jego portret pamięciowy sporządził rysownik z praktyką w FBI, opierając się na zeznaniach Angielki Gail Cooper, która trzykrotnie widziała tego mężczyznę w Praia de Luz, skąd uprowadzono Maddie.

Reklama

"Ten mężczyzna zadzwonił do moich drzwi i podał się za pracownika sierocińca. Powiedział, że zbiera pieniądze na trójkę dzieci, których rodzice zginęli w wypadku" – opowiada Gail Cooper tygodnikowi „News of the World”. "Jego widok zmroził mi krew w żyłach, a po plecach przeszły ciarki".

Jak stwierdzili reporterzy „News of the World”, sierociniec, o którym mówił tajemniczy mężczyzna, w ogóle nie istnieje. Nie zanotowano też w tamtym okresie opisywanego przez niego wypadku.

Cooper zobaczyła tego mężczyznę potem kilkakrotnie niedaleko grupy dzieci bawiących się na plaży. To z nimi bawiła się w dzień zaginięcia Maddie.

Jego wygląd odpowiada wcześniejszym opisom podanym przez innego świadka, przyjaciółkę McCannów, Jane Tarner. Twierdziła, że widziała mężczyznę niosącego dziecko w piżamie. Ale nie widziała jego twarzy. Być może teraz, dzięki portretowi pamięciowemu, uda się wyjaśnić ostatecznie, co stało się z Maddie McCann - pisze "Fakt".