Fritzl dokładnie wiedział, że wszyscy będą pytać, co działo się z jego córką przez ostatnie 24 lata, dlatego znalazł wytłumaczenie. Chciał wszystkim wmówić, że kobietę więziła sekta - pisze brytyjski "Mail on Sunday", który dotarł do zeznań sadysty.
Plan przygotował precyzyjnie. Od kilku miesięcy kazał córce wysyłać listy do matki, w których pisała, jak źle traktuje ją sekta i że bardzo chce wrócić do domu. Sam opowiadał sąsiadom, że Elizabeth jest więźniem tajemniczej grupy i że zrobi wszystko, by ją uratować.
Szaleniec miał nadzieję, że tak sterroryzował córkę i dzieci z kazirodczego związku, że nikomu nie powiedzą, gdzie byli więzieni. Fritzl groził córce i dzieciom, że jeśli wyznają komuś prawdę, to ich zagazuje - podaje stacja Fox News.
Oczywiście, jak pisze "Mail on Sunday", te plany nie powstały przez to, że oprawcę ruszyło sumienie. Miał już dosyć gwałcenia swej córki, bo... kobieta się zestarzała i w niczym nie przypominała już pięknej dziewczyny, która 24 lata temu trafiła do małej, ciemnej piwnicy.
Na szczęście z planów zboczeńca nic nie wyszło. Jedna z jego córek zachorowała i Fritzl odwiózł ją do szpitala. Tam lekarze znaleźli w jej ubraniu karteczki z prośbami o pomoc i natychmiast wezwali policję.
Tymczasem Fritzl próbował szybko wprowadzić w życie swój plan. Wmówił żonie, że ich córka właśnie wróciła z sekty. Ale policja była już na jego tropie i funkcjonariuszom udało się złapać zboczeńca.