Łukaszenka spotkał się z szefem KGB Walerem Wakulczykiem, żeby wysłać społeczeństwu komunikat: wzrost aktywności ulicznej spotka się z gwałtowną reakcją – napisał po poniedziałkowej naradzie komentator Alaksandr Kłaskouski z portalu Naviny.by. Przypomniał słowa prezydenta, że "na Białorusi nie będzie majdanów".

Reklama

Według analityka "kiedy zbieranie podpisów poparcia dla przeciwników obecnego prezydenta zaczęło przekształcać się w masowy protest przeciwko niezmiennej władzy, architekt systemu odrzucił ceremonie i przemówił otwartym tekstem". Głównych przeciwników zmieszał z błotem w swoim firmowym stylu. Przede wszystkim jednak dał sygnał strukturom siłowym. Rewolucję podpisów postanowiono stłumić sprawdzonymi metodami: liderów zatrzymywać, pozostałych zastraszać – ocenił ekspert.

W piątek podczas pikiety w Grodnie zatrzymano popularnego wideoblogera Siarhieja Cichanouskiego, a w weekend – innych aktywistów, m.in. Mikołę Statkiewicza czy Maksima Winiarskiego (w poniedziałek wymierzono im kary 15 dób aresztu). Według obrońców praw człowieka przez weekend zatrzymano ok. 30 zwolenników Cichanouskiego.

Wideobloger nie zdołał zarejestrować swojego komitetu wyborczego, gdyż w czasie wyznaczonym na składanie dokumentów przebywał w areszcie. Własny komitet zgłosiła jednak jego żona Swiatłana, a jej kampanię bloger wykorzystywał do agitacji. Pikiety organizowane przez sztaby Cichanouskich i innych kandydatów w celu zbierania podpisów przyciągają niespotykane dotąd liczby ludzi, wielu z nich stoi po kilka godzin w długich kolejkach do złożenia podpisu.

Według Kłaskouskiego "zbieranie podpisów przekształciło się w improwizowane wotum nieufności" wobec obecnego prezydenta, który stoi na czele kraju już od pięciu kadencji.

Komentator i cytowani przez niego eksperci wskazują, że prezydent w swoich wypowiedziach próbował dyskredytować ekipę Cichanouskiego, grając skojarzeniami z nazizmem i gestapowcami, mówiąc o "bandach kryminalistów z podwiniętymi rękawami, brodzących po kraju". Poza tym, jak wskazuje ekspert, "prezydent utożsamia zachowanie władzy przez siebie z przetrwaniem Białorusi".

Łukaszenka i propaganda państwowa konsekwentnie nakręcają narrację, że starający się o start w wyborach były bankier Wiktar Babaryka oraz uliczny aktywista Cichanouski to marionetki Moskwy – napisał Kłaskouski. Sugeruje jednak, że "orientacja geopolityczna oponentów prezydenta nieszczególnie interesuje niezadowolone masy". Babaryka przez 20 lat kierował bankiem Gazpromu na Białorusi, a Cichanouski "ma lub miał" interesy biznesowe w Moskwie - przypomniał komentator.

Reklama

Wybory prezydenckie na Białorusi odbędą się 9 sierpnia. Obecnie potencjalni kandydaci zbierają podpisy poparcia. Warunkiem rejestracji kandydata jest uzyskanie co najmniej 100 tys. podpisów. Zbieranie podpisów odbywa się w ściśle określonych miejscach. W sobotę władze Mińska uprzedziły, by nie mylić zbierania podpisów z masowymi akcjami.

Łukaszenka, który sprawuje funkcję prezydenta od 1994 r., zamierza ubiegać się o szóstą kadencję.