Jak zauważa publicysta gazety, generowanie maksymalnego napływu uchodźców to jeden z efektów, jaki Putin chce wywołać swoją wojną. "Być może to jest jeden z powodów, dla których ataki przebiegają falami. Spokojniejsze dni mają umożliwić ludziom ucieczkę" - spekuluje.

Reklama

Kryzys wywołany przez Łukaszenkę testem Putina?

Według autora komentarza poczucie strachu ma wywołać 64-kilometrowy konwój czołgów i pojazdów wojskowych pod Kijowem. "Rosja liczy, że cywile pod wpływem tego widoku będą się ewakuować, a przy okazji nie staną się częścią ruchu oporu" - uważa.

"Aftonbladet" przypomina, że kilka miesięcy temu białoruski dyktator Alaksandr Łukaszenka wywołał "mały kryzys uchodźczy", sprowadzając uchodźców z Bliskiego Wschodu, których następnie przetransportował na granicę należącej do NATO Polski. "Można podejrzewać, że Łukaszenka działał w imieniu Putina" - wskazuje komentator.

Dodaje, że wcześniej Rosja testowała podobną taktykę na mniejszą skalę, otwierając przejścia graniczne z Norwegią oraz Finlandią w latach 2015-16.

Miliony uchodźców z Ukrainy

Reklama

Według gazety, "wysyłając setki tysięcy, a nawet miliony Ukraińców do granic Europy, Putin ma nadzieję na wywołanie sporu między krajami UE". "Podziały mogłyby osłabić zdolność Unii do utrzymania wspólnego frontu przeciw Rosji. Wydaje się jednak, że Putin przeliczył się, a uchodźcy zamiast dzielić jednoczą Europejczyków, tak jak atak na Ukrainę" - twierdzi publicysta.

"Aftonbladet" docenia postawę Polski. "Polacy jadą do granicy po uciekinierów, których następnie zabierają do swoich domów. (...) Otworzyli swoje serca w sposób, jaki wielu wcześniej uznałoby za niemożliwy" - podkreśla autor komentarza.

Jak dodaje, "Mołdawia, Węgry, Rumunia oraz Słowacja również bez wahania przyjmują ukraińskich uchodźców wojennych", choć kilka z tych krajów sprzeciwiało się wcześniej wprowadzeniu przez UE przymusowej redystrybucji imigrantów.