Rosja gromadzi nową armię i przestawiła swoją gospodarkę na tryb wojenny, by w pełni tę armię uzbroić. Już w styczniu, lub - co bardziej prawdopodobne - na wiosnę Moskwa może rozpocząć wielką kontrofensywę z Donbasu na wschodzie, z południa, lub nawet z Białorusi - powiedział w wywiadzie dla brytyjskiego tygodnika naczelny dowódca ukraińskiej armii generał Wałerij Załużny.

Reklama

"Economist" wyjaśnia, że ofensywa Ukrainy była jak dotąd skuteczna w dużej mierze dlatego, że jej armia posługując się systemem rakietowym HIMARS była w stanie atakować składy rosyjskiej amunicji oraz centra kontroli i dowodzenia.

Z czasem jednak Rosjanie przesunęli takie pozycje poza zasięg HIMARSów, a więc Ukraina potrzebuje teraz bardziej dalekosiężnej broni, takiej jak mobilny, taktyczny system rakietowy ATACMS, który może atakować cele dwukrotnie bardziej odległe - zauważa tygodnik.

Jakiej broni potrzebuje Ukraina?

Reklama

Kijów potrzebuje takiej broni bardzo wiele, potrzebuje też zwykłej amunicji i amunicji artyleryjskiej różnych rodzajów, a także czołgów, śmigłowców i wiele innego uzbrojenia - podkreśla "Economist".

Tygodnik ocenia też, że wszelkie próby podjęcia teraz negocjacji pokojowych z Moskwą, czy zamrożenia konfliktu, pozwoliłyby jedynie Rosjanom lepiej przygotować się do następnego ataku.

"Zamrożenie (konfliktu) byłoby powtórzeniem błędu ostatnich trzech lat, poprzedzających inwazję z 24 lutego 2022 roku. W tym czasie Putin nieustannie rozmawiał z zachodnimi przywódcami, którzy mu dogadzali, podczas gdy on przez cały czas przygotowywał armię do inwazji" - ocenia "Economist".

Generał Załużny powiedział w wywiadzie zamieszczonym w tym samym numerze tygodnia, że jest przekonany, iż gdzieś za Uralem Rosja przygotowuje nowe wojska w liczbie około 200 tys. żołnierzy i podejmie kolejną próbę zaatakowania Kijowa.

Podkreślił, że ukraińskie siły są w stanie odnieść militarne zwycięstwo nad silniejszym przeciwnikiem, lecz potrzebują w tym celu większego wsparcia ze strony Zachodu. Konkretnie potrzebuję 300 czołgów, 600-700 bojowych wozów piechoty i 500 haubic. Myślę, że wówczas całkowicie realne byłoby osiągnięcie (na polu walki) granic z 23 lutego (sprzed rosyjskiej inwazji w 2022 roku - PAP). Nie mogę tego jednak osiągnąć dwiema brygadami - oświadczył.