Hamburska dzielnica Schanzenviertel co roku gości uliczny festiwal Schanzenfest. Policja już wie, czego może się po nim spodziewać - po tym święcie regularnie dochodzi do bójek lewaków ze stróżami prawa. Nie inaczej było tym razem. Przed godziną 22.00 niespełna tysiąc młodych ludzi zaatakował grupę policjantów butelkami i koktajlami Mołotowa.
Lewicowcy ustawili na okolicznych ulicach barykady z pojemników na śmieci, które podpalili. Spłonął także policyjny wóz patrolowy. Aby uspokoić rozwścieczony tłum, policja użyła armatek wodnych. Poszły w ruch policyjne pałki. Funkcjonariusze oddali też strzały ostrzegawcze. Ale na hamburskich ulicach było niebezpiecznie aż do 3.00 nad ranem. Dopiero wtedy siły porządkowe opanowały sytuację. W trakcie zamieszek zatrzymano 67 osób. Według agencji dpa rannych zostało 27 policjantów.
Okolice lewicowego centrum spotkań "Rote Flora" w Hamburgu po festynie Schanzenfest często zamieniają się w pole bitwy lewaków z policją. W ubiegłym roku w zamieszkach rannych zostało 18 demonstrantów i 11 policjantów.