Jak pisze AFP, wśród zabitych ma być dwoje dzieci, a wśród rannych - piętnaścioro.
Gubernator obwodu biełgorodzkiego Wiaczesław Gładkow przekazał na Telegramie, że zaatakowana została dzielnica mieszkaniową i wezwał mieszkańców by udali się do schronów. Na opublikowanych w mediach społecznościowych nagraniach widać płonące samochody i unoszący się nad miastem dym.
Graniczący z Ukrainą obwód biełgorodzki, podobnie jak inne rosyjskie strefy przygraniczne, przez cały rok był celem ostrzałów i ataków dronów, o które rosyjskie władze obwiniają Siły Zbrojne Ukrainy - przypomniał Reuters.
"Odpowiedź na rosyjskie ataki"
Portal gazety "Kommiersant", cytowany przez agencję Reutera, podał, że pociski, które spadły na Biełgorod zostały wystrzelone z wyrzutni rakiet w obwodzie charkowskim na północnym wschodzie Ukrainy i uderzyły w lodowisko na wolnym powietrzu, centrum handlowe, budynki mieszkalne i samochód. Portal powołując się na źródło bliskie rosyjskiemu Komitetowi Śledczemu twierdzi, że w ataku uszkodzona została infrastruktura cywilna, w tym siedziba władz regionalnych i Akademia Medyczna, a w mieście wybuchło co najmniej 10 pożarów.
Władze w Kijowie nie skomentowały tych doniesień, lecz serwis informacyjny RBK-Ukraina twierdzi, że sobotni atak na cele wojskowe w Biełgorodzie był odpowiedzią na wcześniejsze bombardowanieukraińskich miast. W piątek doszło do największego rosyjskiego ataku rakietowego i z wykorzystaniem dronów, w którym ucierpiały m.in. Kijów, Dniepr, Odessa, Charków i Lwów. Zginęło 39 cywilów, a ponad 160 zostało rannych.