W ciągu kilku dni rząd ma zakończyć negocjacje z sprawie zakupu szczepionki na grypę A/H1N1 - przyznał Marek Twardowski. Podkreślił, że to właśnie szczepionka jest najlepszym sposobem zabezpieczenia przed wirusem. "Nie wyobrażam sobie, że Polska nie kupi szczepionke" - powiedział.
O tym, że negocjacje z firmą farmaceutyczną trwają, powiedział wcześniej gazecie.pl wiceminister zdrowia Adam Fronczak. Ten sam, który jeszcze wczoraj w Sejmie ogłosił, że po podaniu szczepionki zmarły cztery osoby. Co, jak się później okazało, nie było prawdą.
Negocjacje toczą się drogą pisemną, choć deklaracja w sprawie odpowiedzialności za skutki uboczne miała zostać złożona ustnie - podała gazeta.pl. Kiedy Polska ma podpisać umowę? "Możliwe, że negocjacje zakończą się w przyszłym tygodniu" - powiedział Fronczak. Nieoficjalnie wiadomo, że poza sprawą efektów ubocznych inną negocjowaną kwestią jest cena. "Cena była również brana pod uwagę, ale to nie był najważniejszy powód" - twierdzi za to wiceminister zdrowia.
Tymczasem w rozmowie z TVN24 ten sam Adam Fronczak wszystkiemu zaprzeczył. "W negocjacjach w ciągu ostatnich dni nic się nie zmieniło" - stwierdził. Wyjaśnił, że nie ma żadnego zapewnienia o przejęciu przez producenta odpowiedzialności za skutki uboczne. Dopytywany o szczegóły, odparował: "Proszę mnie nie ciągnąć za język, nic więcej nie powiem" - uciął.
Wiceminister tłumaczył się także z wczorajszej wypowiedzi na temat zgonów spowodowanych przez szczepionkę na nowa grypę. Twierdził, że informacje na ten temat miał m.in. ze strony szwedzkiej instytucji zajmującej się rejestracją leków, a także z "poważnych gazet, a nie z tabloidów", jak sugerowano.
Jakby tego wszystkiego było mało, na temat szczepionki wypowiedział się w radiowej Trójce rzecznik rządu. Paweł Graś potwierdził, że jedna z firm farmaceutycznych produkujących specyfik, zgłosiła sie do polskiego rządu i zadeklarowała, że jest gotowa wziąć odpowiedzialność za ewentualne efekty uboczne. Dlaczego więc wcześniej wiceminister zdrowia temu zaprzeczał? Nie wiadomo.
Minister zdrowia Ewa Kopacz, tłumacząc, dlaczego nie chce kupić szczepionek, mówiła, że nie ma pewności co do efektów ubocznych. Dlatego twierdziła, że rząd nie będzie brał odpowiedzialności za działania niepożądane, które może wywołać nieprzebadany do końca lek.