"Jan T. zostawał po godzinach w pracy. Zdarzyło się kilka razy, że gdy ktoś próbował załatwić coś jeszcze, napotykał zamknięte drzwi do gabinetu. W środku był dyrektor razem z pracownicą. Otwierał po kilku minutach" - opowiada "Gazecie Wyborczej" pracownik ZDiT.

Potwierdziła to podwładna Jana T. Przed prokuratorem zeznała, że w ubiegłym roku urzędnik zmusił ją do seksu oralnego. Druga kobieta miała być nakłaniana do tego samego, ale nie uległa. Prokuratura ma zeznania osób, które potwierdzają wersje poszkodowanych - twierdzi gazeta.

Jednak zarzut molestowania nie był jedynym, który usłyszał wczoraj Jan T. Prokuratorzy postanowili oskarżyć go również o mobing. Według "Wyborczej", kilkudziesięciu byłych i obecnych pracowników obwinia dyrektora o nękanie w pracy. Z ich opowieści wynika, że Jan T. komunikuje się z podwładnymi, krzycząc na nich i wyzywając w wulgarny sposób. Zmuszał też do pracy w nocy i w dni wolne, nie wypłacał nadgodzin, a opornym odmawiał urlopów.

Śledczy twierdzą, że mają dowody na co najmniej kilkanaście przypadków psychicznego znęcania się na pracownikami. Ale nie tylko. Bo prokuratorzy doszukali się również korupcji.

Przedsiębiorca, który wykonuje kilka wielkich miejskich inwestycji, miał fundować dyrektorowi pobyty w luksusowym ośrodku wypoczynkowym. Jan T. jeździł tam ze swoimi pracownicami - pisze "Gazeta Wyborcza".

Oskarżony urzędnik nie przyznaje się do winy. Nie chciał rozmawiać z prokuratorem o zarzutach.

Dyrektor ZDiT to najbardziej krytykowany urzędnik w Krakowie. Prezydent nie odwołał go ze stanowiska, mimo że T. ma na swoim koncie m.in. wyrok za niedopełnienie obowiązków podczas ataku zimy w 2005 r., który sparaliżował miasto na wiele godzin - czytamy w "Wyborczej". Jest też podejrzany o wyłudzenie odszkodowania za fikcyjną kolizję. W Krakowie mówi się, że jest "niezatapialny".