Prokurator zdawał relację ze śledztwa w sprawie Nangar Khel posłom sejmowych komisji sprawiedliwości i obrony. W posiedzeniu uczestniczył też jeden z obrońców oskarżonych żołnierzy, mecenas Piotr Kruszyński.
Parulski stwierdził, że z analiz biegłych wynika, iż pociski, którymi strzelali żołnierze, rzeczywiście były zawodne. Ale nie znaczy to, że sześcioro cywilów zginęło właśnie przez wady amunicji. Według prokuratora - wręcz przeciwnie. "Wywód biegłych jest taki, że gdyby nie <niedoloty>, jeszcze dwa pociski wpadłyby w zabudowania" - powiedział.
Spór wywołały też zarzuty, że biegli nie strzelali dokładnie z tego samego miejsca, z którego robili to żołnierze. "Niech pan nie wymaga od biegłych, by znowu zbombardowali wioskę" - odparował adwokatowi Parulski.