Według gazety, choć ewentualne odszkodowania są niewielkie, dyrektorzy sugerują rodzicom, by polisy jednak wykupili. Bo inaczej dzieci nie będą mogły wyjechać na wycieczkę czy brać udziału w zajęciach pozalekcyjnych.
>>>Zobacz także: W polskich szkołach znowu zmiany
Najpierw więc pieniądze w kopertach zbierają wychowawcy. Potem - wraz z listą uczniów - przekazują je dyrektorowi szkoły. Tego, co dalej dzieje się z kopertami, nikt już nie kontroluje - twierdzi "Gazeta Wyborcza".
"Dyrektorzy potrafią wybrać ofertę nawet o połowę droższą, niż proponuje konkurencja" - mówi agent ubezpieczeniowy z Rzeszowa. Wszystko zależy od tego, co dostaną w zamian.
Najczęściej dyrektorzy wybierają prowizje w gotówce, sięgające nawet jednej czwartej zebranych składek. Część dyrektorów wydaje je na przykład na nagrody dla zdolnych uczniów, inni potrafią całą sumę schować do kieszeni - twierdzą agenci, przepytani przez "Gazetę Wyborczą".
>>>Zobacz galerię zdjęć: Świat idzie do szkoły
Dyrektorzy kilku szkół, z którymi rozmawiała gazeta (żaden nie chciał mówić pod nazwiskiem), zaprzeczają, by brali prowizję. Ale twierdzą, że "słyszeli o takich przypadkach w innych szkołach".