17-letnią Justynę brutalnie zgwałcono. Teraz jest w ciąży. Nie wie, co zrobić z dzieckiem. Koleżanka podsuwa jej pomysł na pozbycie się ciąży. Daje jej tabletki na chroniczny ból stawów. Podobno mają też działanie wczesnoporonne. Justyna nie wie, czy je zażyć. Siedzi na ławce z opakowaniem w rękach. Jak podkreśla serwis pudelek.pl, widać nazwę środka. Tak kończy się 1120 odcinek popularnego serialu "Plebania".

Reklama

>>>Jak Polki kupują tabletki wczesnoporonne w sieci

"Wiadomo, że niektórzy odbierają seriale za poważnie i utożsamiają się z bohaterami" - pisze portal lansik.pl. "Co jeśli młode dziewczyny zamiast iść do lekarza, zaczną korzystać z metod podanych w Plebanii?" - pyta.

Producenci serialu bronią się w rozmowie z dziennikiem.pl, twierdząc, że kwestia użycia leku jest wystarczająco mocno potępiona. "Dziewczyna ma 17 lat, ciąża jest wynikiem gwałtu. Rozważa różne opcje, jest w szoku. Ale z pomocą księdza dochodzi do słusznej decyzji i nie usuwa dziecka" - mówi nam jedna z producentek.

I dodaje, że wątek ciąży Justyny ciągnie się przez 10 odcinków. I rzeczywiście, następny odcinek zaczyna się od pokazania dziewczyny w szpitalu. Justyna wzięła lek, ale potem szybko miała płukanie żołądka. Przyjeżdżają do niej rodzice, pocieszają ją. Wszyscy objęci, płaczą.

Producentka podkreśla, że specyfiku i tak nikt nie kupi w aptece, bo nazwa jest wymyślona. A twierdzenie, że w "Plebanii" pokazano "instrukcję aborcyjną", nazywa nieporozumieniem.