"Żaden drapieżnik nam nie uciekł" - zapewnia Teresa Grega z krakowskiego zoo, która widziała nagranie. "Film jest niewyraźny, robiony z dużej odległości. Na jego podstawie da się tylko powiedzieć, iż jest to zwierzę posiadające cztery łapy, ogon i głowę" - bagatelizuje.
Policja jednak do zgłoszenia podeszła bardzo poważnie. Zdaniem ekspertów na filmie może być młody lew lub inne zwierzę z rodziny kotowatych. Nie wiadomo tylko, skąd wzięło się w podkrakowskich lasach.
Uzbrojone patrole mundurowych i straż łowiecka przeczesują zarośla i lasy w okolicach miejscowości Jeziorany. Na razie bezskutecznie. Okolicę monitoruje też helikopter z kamerą termowizyjną.