Czwórka polskich emigrantów w wieku od 22 do 30 lat pojawi się dziś w belfaskim sądzie pod zarzutem agresywnego zachowania. Jeden z nich odpowie też za posiadanie nielegalnych fajerwerków. Wczoraj wieczorem policja przesłuchała i wypuściła na wolność piątkę Polaków.

Reklama

>>>Meblami w okna rzucali Polacy

Zachowaniem rodaków wstrząśnięta jest polska społeczność mieszkająca w Belfaście. "Okropnie się wstydzę, że znów jesteśmy na ustach wszystkich z powodu zachowania tych barbarzyńców. Większość klientów rozmawiała wczoraj tylko o tym" - denerwuje się Agnieszka Mazur, która pracuje w jednej z restauracji w centrum miasta.

>>>Bitwa w Belfaście. Latały krzesła i stoły

"Zamknęłabym polskich kibiców w skrzyni i odesłała do Polski łódką. To przez nich cała Wielka Brytania opisuje nas jako awanturników" - mówi Alicja, studentka uniwersytetu Queen's w Belfaście.

>>>Minister sportu: Siedzę i płaczę

Belfaska policja obawia się teraz, że część emigrantów z Polski mieszkających w Irlandii Północnej może spotkać się z wrogością miejscowej ludności. "Mamy nadzieję, że do tego nie dojdzie, ale nasze patrole będą czujne. Apelujemy do mieszkańców miasta, żeby mieli na uwadze, że Polacy to praworządni i spokojni ludzie, a awantury na stadionie spowodowała garstka kibiców spoza Belfastu" - mówi inspektor lokalnej policji Chris Noble.

Konsul honorowy RP w Irlandii Północnej Jerome Mullen przyznaje, że martwi się o Polaków z Belfastu. "To oni zostali tutaj z całym tym bałaganem. Niektórzy nie są nawet zainteresowani piłką nożną i nie oglądali meczu. Mimo że policja potwierdziła, że kibice zaangażowani w rozruchy nie byli mieszkańcami Irlandii Północnej, obawiamy się o ataki na Polaków stąd" - mówi konsul.