Kukła Henryki Bochniarz będzie spalona pod siedzibą "Lewiatana". "Ona uosabia to, z czym walczymy. Jest symbolem wyzysku pracodawców, którzy chcą płacić jak najmniej swoim pracownikom i zawieszać przepisy Kodeksu Pracy. Tymczasem to oni wywołali kryzys i zmuszają nas do utrzymywania się z kredytów" - mówi DZIENNIKOWI Piotr Ciszewski z Lewicowej Alternatywy.

Ciszewski przyznał, że spodziewa się zaczepek ze strony nacjonalistów z organizacji ONR. "Co roku przychodzi garstka awanturników, więc i w tym roku przyjdą" - mówi Ciszewski. Zapewnia, że anarchiści nie będą zaczepiać policji. "Choć jest nastawiona na konfrontację, będziemy starali się jej unikać".

Konfrontacji obawia się jednak szef Komunistycznej Partii Polski Józef Łachut. "Przyłączamy się do pochodu Lewicowej Alternatywy, ale boimy się, że anarchiści - zgodnie ze swą dewizą, która odrzuca każdą władzę - mogą prowadzić zbyt agresywną agitację" - powiedział Łachut.

Pochód lewicowców rozpocznie się pod rondem de Gaullea. Później demonstranci pójdą pod giełdę i kancelarię premiera. Na końcu spalą kukłę pod siedzibą "Lewiatana".





Reklama