Jeszcze na kilka minut przed egzaminem, siedząc w sali gimnastycznej, każdy powtarzał materiał. Trwały dyskusje, co będzie motywem przewodnim tegorocznej matury, a w powietrzuwyczuwało się lekkie napięcie. Wszystko zmieniło się, gdy zaczęliśmy rozwiązywać test. Bo zadania okazały się podejrzanie łatwe. Gdy zbliżałam się do końca pierwszej części arkusza, przyszło mi nawet na myśl, że może dostałam przez pomyłkę test z poziomu podstawowego. Szybko to sprawdziłam i uspokojona wróciłam do rozwiązywania zadań.
Druga część egzaminu, która wymagała odpowiedzi na pytania do tekstów źródłowych, była nieco trudniejsza, ale i tak niepokojąco łatwa… A tematy pracy? Czy to możliwe, żeby CKE dało nam aż taką swobodę wypowiedzi? Czy naprawdę mogliśmy bezkarnie skrytykować polski system oświaty? A może to swoista rekompensata za ten nieszczęsny klucz, czyli model odpowiedzi na języku polskim?
Wychodziliśmy z sali skołowani, z całkiem głupimi minami. Wszyscy się zastanawiali: gdzie jest haczyk? Przez całe trzy lata liceum uczyliśmy się pisać prace, których tematy pozostawiały nam pewną dowolność, jednak niezwykle precyzyjnie określały, ile i jakich argumentów mamy użyć. Na przykład: proszę podać cztery kierunki i cele polskiej polityki zagranicznej po 1989 roku, odwołując się do dwóch tekstów źródłowych z drugiej części arkusza. Tymczasem tegoroczne tematy maturalne nie określały tak precyzyjnie, czego się od nas wymaga. Więc wczoraj najpierw strasznie się cieszyłam, że egzaminatorzy dali nam możliwość tak swobodnego wygłoszenia swojej opinii, ale zaraz potem przypomniałam sobie, że matura z WOS-u, dokładnie tak samo jak z języka polskiego, jest sprawdzana według klucza.
I znowu jestem w kłopocie: z jednej strony mam poczucie, że matura była łatwa, ale z drugiej jednak przypominam sobie słowa jednego z nauczycieli, który zwykł mawiać: „Nie oceniajcie poziomu trudności matury, dopóki nie zobaczycie modelu odpowiedzi”.
Czekam więc na niecierpliwie na ten model i liczę dni, które pozostały do 30 czerwca, kiedy to będą znane wyniki matur. Dopiero wtedy dowiem się, jak naprawdę mi poszło.