"W trakcie wczorajszego koncertu odbywającego się na terenie Politechniki Białostockiej biegłem spotkać się z kolegą" - opowiada portalowi alert24.pl student. Nagle ktoś go złapał i rzucił na ziemię.
"Zostałem spałowany. W moją stronę poleciało wiele wyzwisk. Starałem się dowiedzieć, za co zostałem schwytany i pobity, ale w odpowiedzi dostałem tylko mocny cios w szczękę" - relacjonuje. Jak opowiada, część ochroniarzy go biła, część się tylko przyglądała. Ale po jakimś czasie i tamci nie mogli sobie darować kilku uderzeń.
>>>Skatował chłopca kijem bejsbolowym
Uczelnia na razie nie widzi w całym zajściu nic, co by wymagało jej interwencji. Prorektor ds. studentów na Politechnice Katarzyna Zabielska-Adamska mówi, że słowa studenta to jedno, a rzeczywistość mogła być zupełnie inna. "Mógł przecież rozbić sobie nos spacerując po parku" - zauważa.
Według zapowiedzi studenta sprawa pobicia została jeszcze w piątek zgłoszona na policję.