Ian Griffin jest ścigany, od kiedy w paryskim hotelu Le Bristol znaleziono ciało brutalnie zamordowanej polskiej bizneswoman Kingi Legg. Legg i Griffin byli parą, ale to Polka utrzymywała Brytyjczyka, który prowadził wiele interesów, ale w 2006 roku został ogłoszony bankrutem.
We wtorek wieczorem, kiedy zginęła Legg, Brytyjczyk zadzwonił do swojej byłej dziewczyny Tracy Baker. Powiedział jej, że właśnie pokłócił się i pobił z Legg. "Był bardzo zdenerwowany. Powiedział, że to ona zaatakowała go paralizatorem ukrytym w szmince" - opowiadała Baker "The Times".
"Mówił, że miał poranione ręce i siniaki na całych nogach. To był ostatni raz, kiedy rozmawialiśmy. Potem wyłączył telefony. Wysyłam mu nadal e-maile, ale nie sądzę, by je odbierał" - dodała.
Griffina szuka teraz brytyjska policja. Wiadomo, że po kłótni z Legg uciekł z hotelu. Na drzwiach pokoju powiesił wywieszkę "nie przeszkadzać". Od razu pojechał do Anglii i splądrował wart 4 miliony funtów dom Legg w Oxshott w hrabstwie Surrey. Potem próbował odpłynąć z Shepperton Marina swoją szybką łodzią motorową "Madog". To mu się nie udało. Potem ślad się urwał.
Według byłej dziewczyny Griffina był on spokojnym człowiekiem, pogrożąnym w ciężkiej depresji od czasu swojego bankructwa. To Legg miała być agresywna i brutalna. Jej ataki nasilały się po mieszance antydepresantów i alkoholu. A tego oboje sobie nie żałowali. "Był obiektem przemocy i nie mógł sobie z tym poradzić. Ona była bardzo zaborcza i próbowała go kontrolować. Wszystkiemu winna była zazdrość" - mówi Baker.
Miesiąc temu Griffin przysłał jej nawet zdjęcie po kolejnej awanturze, która skończyła się rękoczynami. Miał spuchniętą i zakrwawioną twarz po tym, jak Legg miała uderzyć pięścią z pierścionkiem.
"Nie wiem co się stało w Paryżu, ale to nie był ani brutalny, ani agresywny człowiek. Byłam z nim dwa i pół roku i nigdy mi nic nie zrobił" - mówi Baker. Zaapelowała też, by Griffin się ujawnił. "Przedstaw twoją wersję całej tej historii. Będę przy tobie, by cię wspierać" - oświadczyła.