Krótko przed pogrzebem pani Eugenia podeszła do otwartej trumny, aby pożegnać się ze zmarłym mężem. Z przerażeniem stwierdziła, że w środku leży obcy człowiek. "Ten pan miał zupełnie inny tatuaż niż dziadek. Oni jeszcze wmawiali nam, że tatuaż się po śmierci zmienia" - powiedziała TVN Warszawa wnuczka zmarłego. Chodzi o pracowników zakładu pogrzebowego, którzy pomyli ciała.
Sprawę bada już prokuratura i policja. Tym bardziej, że na pracowników warszawskiego zakładu pogrzebowego były już skargi, że przychodzą do pracy pijani. Wstępne ustalenia policji wskazują, że zwłoki męża pani Eugenii zostały już skremowane. Rodzina jest załamana, bo zmarły za życia wyraźnie podkreślał, że nie życzy sobie takiej formy pochówku.