Zdenerwowana mieszkanka ul. Eliasza zadzwoniła do straży pożarnej mówiąc, że w jej mieszkaniu wiszą jakieś przewody, które dymią. ”W moim mieskaniu za chwilę wybuchnie pożar!” - twierdziła roztrzęsiona.
Ratownicy natychmiast ruszyli do akcji. Gdy przyjechali na miejsce, okazało się, że kobieta wezwała ich, by zamontowali jej żyrandol, bo sama tego nie umiała zrobić.
Bardzo się jednak zdziwiła, gdy strażacy nie zawiesili pod sufitem żyrandola, a wezwali policję. Sprawa została potraktowana jako złośliwy fałszywy alarm. Kobieta może za to odpowiedzieć przed sądem.
Z nowego oświetlenia i oszczędności nici...