"Zabójstwo wyglądało jak pierwsza scena filmu <Nagi instynkt> - relacjonował "Gazecie Wyborczej" jeden z policjantów badających motywy zbrodni z września 2008 roku. Po związaniu i rozebraniu ponad pięćdziesięcioletniego mężczyzny, dziewczyny założyły mu opaskę na oczy i zadźgały go nożem. W sumie zadały kilkanaście ciosów. Później schowały ciało na strychu i przez kilkanaście dni balowały w domu ofiary. Wpadły, bo sąsiedzi wyczuli smród rozkładających się zwłok i wezwali policję - donosi "Gazeta Wyborcza".
Ze wstępnych ustaleń wynika, że dziewczyny mogły zabić mężczyznę dla zabawy. Ten miał im dawać do zrozumienia, że chciałby uprawiać z nimi seks. Niedojrzałe emocjonalnie nastolatki mogły czerpać przyjemność z faktu droczenia się z mężczyzną, który mógłby być ich dziadkiem. Nastolatki zeznały później, że postanowiły go zamordować, bo miały dość aluzji.
Na wniosek prokuratury dziewczyny zostały przebadane przez biegłych psychiatrów, którzy uznali, że są one poczytalne. "Przyznały się do zabójstwa" - powiedziała "Gazecie Wyborczej" prokurator Karina Kamińska-Synowiec, zastępczyni szefa Prokuratury Rejonowej w Bytomiu, która kilka dni temu skierowała do sądu akt oskarżenia w tej sprawie.
Mężczyzna, u którego pomieszkiwały na tzw. gigancie dwie 17-latki z Bytomia, nie wiedział, że zapraszając uciekinierki do łóżka igra ze śmiercią. Sądził, że dziewczyny naprawdę zgodziły się spełnić jego fantazje erotyczne. Dał się związać i rozebrać. Niestety, igraszki przerodziły się w krwawą jatkę.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama