Szkoła podstawowa w Cigacicach w województwie lubuskim realizuje rządowy program dożywiania dzieci. W poniedziałek premier, który był z oficjalną wizytą w rodzinnych stronach, postanowił zajrzeć do podstawówki. Poprosił o upamiętnienie tego wydarzenia na zdjęciu. "Upozował się na luzaka, usiadł wśród dzieci w świetlicy" - opowiada jeden z fotoreporterów.
Luźna atmosfera udzieliła się też Bartłomiejowi Kudowiczowi, fotografowi lokalnej gazety. Pokazał dzieciakom znak wiktorii - palce ułożone w literę V. Jego gest spodobał się jednemu z chłopców, który stał tuż za premierem. Zrobił "diabełka" nad jego głową, a fotoreporterzy uwiecznili ten moment.
Zrobiło się zamieszanie. Do fotoreportera podszedł funkcjonariusz BOR i poprosił na korytarz. Tam zażądano skasowania zdjęcia. Któryś z borowców zawołał rzecznika rządu. Ten również zażądał zniszczenia zdjęcia.
"Bo to fotograf podpuścił ucznia, żeby zrobił premierowi diabełka" - twierdzi Konrad Ciesiołkiewicz. "Uważam, że takie zachowanie nie jest w porządku". Fotoreporter "Gazety Lubuskiej" jest zdania, że zachowanie ochroniarzy to próba cenzury.
Więcej w dzisiejszym DZIENNIKU.
Oficer z Biura Ochrony Rządu interweniował, bo zobaczył, że fotograf uchwycił moment, gdy pewien chłopiec żartuje sobie z premiera. Fotoreporter zmuszony został do zniszczenia zdjęcia.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama