W liceach ogólnokształcących co dziesiąty uczeń regularnie nie przychodzi do szkoły. Niepełnoletnim rodzice wypisują usprawiedliwienia, a pełnoletni już sobie tym nie zawracają głowy. Hurtowo przynoszą wypisane przez siebie notatki, że uczeń nie mógł przyjść (zezwala na to prawo).



Jednak prawdziwy dramat jest w technikach i zawodówkach. Tam aż jedna czwarta uczniów unika jak może kontaktów ze szkołą. I są to często długie nieobecności, a nie kilkudniowe. Najczęściej wagarują uczniowie słabsi i z biedniejszych rodzin.



Ministerstwo Edukacji stara się teraz znaleźć receptę na rosnącą liczbę wagarowiczów. Ale jak zwykle - źródła problemów trzeba szukać w domach, a nie w szkole. Więc może warto zabrać się najpierw za pomoc rodzinie?