Mogłoby się wydawać, że kierowcy rządowych limuzyn to sztuka w sztukę skrzyżowanie Hołowczyca z Kubicą. A tymczasem... Szofer ministra Dorna zachował się jak nowicjusz na placu manewrowym.

Źle obliczył skręt i strzelił w filar szacownej budowli. A że ten nie jest z gumy jak pachołek na oślej łączce, to auto powędruje do warsztatu. Nie uchodzi przecież, by poważna persona ze sfer rządowych jeździła obdrapanym samochodem.

Reklama