Dziś Filip kończy studia dziennikarskie na Uniwersytecie Warszawskim. Ale tego, co spotkało go w liceum, nie zapomni do końca życia. Jego rodzice również będą te zdarzenia wspominać jak największy koszmar. "Filip poszedł do zwykłego, państwowego liceum na Ursynowie, które znajdowało się najbliżej domu. Okazało się jednak, że zarówno młodzież, jak i nauczyciele źle znoszą chłopaka o znanym nazwisku" - wspomina Zygmunt Chajzer.



Filip na samo wspomnienie wzdryga się. "To była katastrofa. Nękanie zaczęło się już trzeciego dnia po rozpoczęciu roku szkolnego. Chłopaki ze starszych klas zaciągnęli mnie do toalety. Siłą i wyzwiskami chcieli pokazać mi, gdzie moje miejsce. Na szczęście jestem sporych rozmiarów i udało mi się wtedy uciec. Ale ciągle słyszałem, jak namawiają się, by spuścić mi łomot po zajęciach" - opowiada Filip.



Choć państwo Chajzer spotkali się z nauczycielami i uczniami ze szkoły syna, na niewiele się to zdało. "Przez chwilę wydawało się, że konflikt jest zażegnany, jednak Filip w szkole czuł się potwornie. Zdecydowaliśmy, że po pierwszej klasie przeniesiemy go do prywatnej szkoły" - wspomina znany prezenter.



Najgorsze jest to, że zarówno Filip, jak i jego rodzice mają poczucie, że na agresywne zachowanie młodzieży było w szkole przyzwolenie. "Pewnego razu nauczycielka historii, z której miałem całkiem przyzwoite oceny, powiedziała do mnie, że jak nie zacznę się uczyć, to skończę jak ojciec. W Polsacie" - opowiada Filip. I dodaje: "Choć mój syn ma dopiero rok, wiem, że nie poślę go do państwowej szkoły. Zbyt źle wspominam ten rok w liceum, by narazić mojego syna na coś podobnego".