W ostatnią drogę Anię przyszła odprowadzić rodzina, przyjaciele i wielu obcych ludzi, których poruszyła tragedia dziewczyny. W sumie około tysiąca ludzi. Część żałobników ściskała w dłoniach białe róże.

Na pogrzeb przyszło wielu młodych. Uczniowie są wstrząśnięci wydarzeniami w szkole. Niektórzy z nich mają jednak za złe dziennikarzom, że nagłośnili tragedię. "Jest za duży rozgłos. Zrobiono sensację. A w naszej szkole jest dobrze, nic się złego wcześniej nie działo. Sąsiedzi nas wypytują, czy chodzimy do tego gimnazjum, mówią, że tam taka patologia, a to jest strasznie niemiłe i dołuje" - żaliła się jedna z gimnazjalistek.

Mszę świętą odprawił metropolita gdański, arcybiskup Tadeusz Gocłowski. Mówił, że o uczniach gdańskiego gimnazjum usłyszała cała Polska. "Ale nie za sprawą osiągnięć w nauce czy sporcie, ale za sprawą klęski - zniszczonego człowieczeństwa, najpierw jednak poniżonego" - powiedział. Po nabożeństwie Ania została pochowana na pobliskim cmentarzu.

Tydzień temu 14-latka zawiązała pętlę na skakance i powiesiła się. Nie umiała żyć po tym, jak pięciu nastoletnich zwyrodnialców rozebrało ją przy całej klasie i siłą - pośród śmiechów i drwin - udawało gwałt.