Lekarze przygotowują się do zapowiadanego od miesięcy strajku. Domagają się przede wszystkim podwyżek za swą pracę - lekarz powinien dostawać, ich zdaniem, 5 tys. zł brutto, specjalista - o połowę więcej. Ale Ministerstwo Zdrowia pieniędzy dla nich nie ma. I - jak mówi Zbigniew Religa - w tym roku mieć nie będzie.



Służba zdrowia przygotowuje się więc intensywnie do strajku. Ma on objąć co najmniej 300 placówek w całym kraju, ale - jak mówią przedstawiciele związków zawodowych - wciąż przyłączają się kolejne szpitale. Czas mają do dnia strajku.



Lekarze mają nadzieję, że ich protest da do myślenia resortowi zdrowia. Ale ministerstwo żadnych postulatów spełniać nie zamierza. Ma już za to gotowy plan awaryjny. Przede wszystkim - pacjentów kierować będzie się do placówek, które nie będą strajkować. A protestującym - zamiast się polepszyć - jeszcze się pogorszy, bo nie dostaną zakontraktowanych na ten rok funduszy z NFZ, jeśli chorzy pójdą do innych szpitali.