Czy się to komuś podoba, czy nie, palacze mają swoje prawa. Muszą na przykład mieć wydzielone specjalne pomieszczenie na puszczanie dymka w pracy. Bo inaczej będą traktowani jak ludzie gorszej kategorii, a więc dyskryminowani, a to już jest niezgodne z prawem.
I właśnie ta kwestia przeważyć może o losie projektu ustawy o całkowitym zakazie palenia, forsowanej przez PiS - pisze "Gazeta Prawna". Można zakazać smrodzenia papierosami petentom w urzędach, którzy przychodzą tam tylko załatwić sprawę, ale nie można tego samego stosować wobec zatrudnionych tam pracowników.
Tymczasem posłowie zapisali w projekcie ustawy, by w pomieszczeniach zakładów pracy i w obrębie 10 metrów od nich nie można było palić papierosów. Pracodawcy, którzy zakaz złamią, zapłacą kary do 20 tys. zł, a pracownicy - grzywnę do 100 zł.
"Wprowadzenie całkowitego zakazu palenia w miejscu pracy jest przedwczesne i zbyt radykalne" - mówi Roman Giedrojć, zastępca Głównego Inspektora Pracy. Podobnego zdania jest Rzecznik Praw Obywatelskich, który na razie sprawie się przygląda.