"Tak naprawdę chodziło o dostosowanie prawa do realiów gospodarki. Dotychczasowe przepisy pochodziły z lat 60., kiedy występowały inne relacje między firmą ubezpieczeniową a klientem" - mówi DZIENNIKOWI Krystyna Krawczyk, dyrektor Biura Rzecznika Ubezpieczonych. "Najważniejsze było złagodzenie nierówności między obiema stronami" - dodaje.
Rzeczywiście nowe przepisy są wyjątkowo prokonsumenckie. Firmy ubezpieczeniowe w ciągu 30 dni od zdarzenia będą musiały wypłacić odszkodowanie osobie, która ucierpiała w wypadku drogowym. Nie będą też mogły odmówić odszkodowania w przypadku, gdy klient spóźni się kilka dni z opłaceniem składki.
Kierowcy nie ukrywają radości. Pan Marek w maju zeszłego roku miał wypadek w Łodzi. Jego auto zostało doszczętnie zniszczone. Na samą decyzję o przyznaniu odszkodowania czekał dwa miesiące. "Pieniądze dostałem dopiero pod koniec sierpnia. Cztery miesiące byłem uziemiony" - opisuje.
W podobnym tonie wypowiada się gdańszczanin Izydor Sławiński, właściciel uszkodzonego volkswagena golfa. "Nareszcie prawo nakłada jakieś obowiązki na ubezpieczycieli, a nie tylko na nas, klientów. Cieszę się tym bardziej, że stłuczka, w której ucierpiało moje auto, nie była zawiniona przeze mnie. Gdybym do tego miał jeszcze użerać się z ubezpieczycielem, uważałbym to za wyjątkowo niesprawiedliwe" - mówi DZIENNIKOWI.
Pod nowymi przepisami podpisują się też właściciele warsztatów samochodowych. "Do tej pory często to ubezpieczyciel był panem sytuacji. Nieraz widziałem, jak poszkodowani uczestnicy kolizji musieli jeszcze dopłacać firmom ubezpieczeniowym. A i ja sam się cieszę, że w przypadku rozliczeń bezgotówkowych szybko i bez problemu otrzymam zwrot kosztów poniesionych podczas naprawy aut moich klientów" - twierdzi Artur Sobótka, właściciel warsztatu blacharskiego z Gdańska.
Janusz Popiel, prezes stowarzyszenia Alter Ego pomagającego osobom poszkodowanym w wypadkach drogowych, uważa jednak, że nowe przepisy nie zawsze będą przestrzegane. "Zabrakło zapisów umożliwiających pociągnięcie ubezpieczycieli do odpowiedzialności za działania niezgodne z prawem" - wytyka błędy Popiel.
Co na to przedstawiciele firm ubezpieczeniowych? Coraz głośniej się mówi, że po nowelizacji kodeksu podniosą składki. "Trwają prace nad wytycznymi odnośnie do zmiany przepisów, dlatego do momentu ich zakończenia powstrzymam się od komentarza" - ucina Magdalena Olborska z biura prasowego PZU SA. Bardziej rozmowny jest Marek Dmytryk, dyrektor departamentu ubezpieczeń komunikacyjnych w firmie Uniqa. "Prawo daje nowe uprawnienia klientom i patrząc na inne rynki europejskie, zmiany były konieczne. Przepisy wprowadzają pewne utrudnienia dla nas, ale na razie nie narzekamy. Zobaczymy, jak nowa wykładnia będzie sprawdzała się w praktyce" - mówi i zapewnia w DZIENNIKU, że firma nie podniesie cen.
A Zbigniew Kwaśniewski, rzecznik konsumentów z Łodzi, ma nadzieję, że nowelizacja prawa spowoduje, że mniej osób będzie się skarżyło na ubezpieczycieli. "W zeszłym roku mieliśmy ponad sto zgłoszeń, w tym roku zapowiadało się, że będzie podobnie" - podlicza.