Śledczy chcą przesłuchać adwokatów w związku ze sprawą wyprowadzenia pieniędzy z jednego z wrocławskich SKOK-ów. PAP nie udało się skontaktować z rzecznikiem prasowym prokuratury, aby dowiedzieć się, kiedy jest planowane ich przesłuchanie. Natomiast wrocławski sąd, który zwolnił adwokatów z tajemnicy, w uzasadnieniu napisał, że w przedmiotowej sprawie przesłuchanie adwokatów jest niezbędne dla wyjaśnienia okoliczności istotnych dla wyniku postępowania karnego, a tym samym bez wątpienia jest niezbędne dla dobra wymiaru sprawiedliwości.

Reklama

"Prokuratorzy próbowali już przesłuchać obu mężczyzn, jednak odmówili oni składania zeznań, zasłaniając się tajemnicą adwokacką, dlatego konieczne okazało się złożenie wniosku do sądu" - mówiła wcześniej rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu Małgorzata Klaus. W połowie lipca ABW wkroczyła do kancelarii prawnej Marka Dubienieckiego i jego syna Marcina (męża Marty Kaczyńskiej - PAP) w Kwidzynie, gdzie zabezpieczono dokumenty.

Śledztwo w sprawie wyłudzenia pieniędzy ze Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo-Kredytowej we Wrocławiu toczy się od czerwca 2009 r. Na początku listopada 2009 r. funkcjonariusze ABW zatrzymali czterech b. pracowników SKOK, którym prokuratura postawiła zarzuty wyłudzenia z tej placówki co najmniej 12 mln zł.

Podczas przesłuchania Tomasz T., Marian S., Piotr M. i Andrzej P. nie przyznali się do stawianych im zarzutów, które dotyczą okresu od października 2008 r. do czerwca 2009 r. W listopadzie 2009 r. sąd aresztował na trzy miesiące Tomasza T., na dwa miesiące aresztowano: Piotra M. i Andrzeja P. oraz b. radnego miejskiego Mariana S. Ten ostatni mógł jednak po wpłaceniu 300 tys. zł kaucji opuścić areszt. Obecnie wszyscy mężczyźni są już na wolności.

Reklama

W sumie w tej sprawie zarzuty usłyszało już siedem osób. Według "Gazety Wyborczej", która opisała sprawę nieprawidłowości w SKOK, mężczyźni za pomocą nieprawdziwych umów mieli wyprowadzić pieniądze do podstawionej spółki. Z fałszywych umów wynikało, że SKOK jest spółce winny kilkanaście milionów. Na ich podstawie sąd wydał nakaz zapłaty, a komornicy wybrali z kont i sejfów wrocławskiego SKOK-u ponad 12 mln zł.

Nowy zarząd komisaryczny firmy zaskarżyły decyzję sądu, informując, że umowy są sfingowane. Orzeczenie zostało uchylone, wrocławska prokuratura wszczęła śledztwo, a komornicy zaczęli zwracać SKOK-owi pieniądze.