Historia pani Marianny jest wyjątkowo ciekawa. Już jako pięcioletnie dziecko nauczyła się języka niemieckiego i to nie od byle kogo, bo od samej siostry pierwszego kanclerza Rzeszy - Ottona von Bismarcka, Heleny von Bismarck-Bohlen.
W 1918 r. hrabina, po stracie męża, postanowiła zająć się działalnością charytatywną, a ściślej założyć sierociniec dla dziewczynek. Stało się to w 1897 r. Schronienie znajdowały tam niemowlęta i dzieci rodziców wszystkich wyznań. Dziewczynki uczyły się różnych zawodów, najczęściej tych, które później przydawały się im przy prowadzeniu gospodarstwa domowego.
Pani Marianna trafiła do sierocińca w Marszałkach w 1908 r. i doskonale pamięta te lata i samą hrabinę. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości Helena von Bismarck-Bohlen wróciła w 1918 r. do Berlina i zabrała ze sobą Mariannę. Już jako dorosła osoba Marianna wróciła do Marszałek, a w 1990 r. została pensjonariuszką DPS.
Pani Mróz ma receptę na długie życie: skromne jedzenie, bogate w warzywa i owoce, a ubogie w mięso. Każdego dnia modli się w kaplicy DPS i ćwiczy pod okiem pielęgniarek. Jak powiedziała PAP pracownik DPS Barbara Lewandowska, jej podopieczna dużo wypoczywa i prosi, aby czytać jej gazety, bo chce wiedzieć, co się dzieje w kraju. Słaby słuch i wzrok nie pozwala już jej na samodzielne lektury, czy oglądanie telewizji.
Na 107 urodziny pani Marianny w DPS odbędzie się uroczysta msza św. w jej intencji. Będą miejscowe władze samorządowe, nie zabraknie życzeń i kwiatów.