Mężczyźnie, który za każdym razem groził nożem, zarzucono też dokonanie rozboju. Akt oskarżenia trafił do Sądu Okręgowego w Białymstoku. Grozi mu do 15 lat więzienia, ale biegli powołani w tej sprawie ocenili, że 25-latek w czasie popełniania przestępstw miał "ograniczoną w znacznym stopniu zdolność pokierowania swoim postępowaniem". To może wpłynąć na wymiar kary.
Mieszkańca podbiałostockiej wsi zatrzymano w lipcu, po dwóch atakach, do których doszło jednego dnia w centrum Białegostoku. Mężczyzna był już jednak poszukiwany wiele miesięcy wcześniej. Co pewien czas w mieście dochodziło bowiem do ataków i gwałtów na młodych kobietach i nastolatkach, m.in. wracających późno w nocy do domu z dyskoteki czy koncertu.
Po zebraniu dowodów prokuratura zarzuciła mężczyźnie także podobne czyny, dokonane w czerwcu i październiku ubiegłego roku. Oba miały podobny przebieg: na tym samym osiedlu mieszkaniowym sprawca uzbrojony w nóż zaatakował dziewczęta. W obu przypadkach były to po dwie, wracające późno w nocy do domu, nastolatki. Raz sprawca był w kominiarce, a raz nie był zamaskowany.
Po zdarzeniu z października 2009 roku, prokuratura opublikowała portret pamięciowy potencjalnego sprawcy, ale przez kolejne miesiące gwałciciela nie zatrzymano; udało się to w lipcu tego roku.
Ostatecznie oskarżono go o dokonanie pięciu gwałtów na dziewczętach w wieku 15-19 lat, usiłowanie zgwałcenia trzech innych młodych kobiet i dokonanie jednego rozboju z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Od zatrzymania, mężczyzna jest aresztowany. Przyznał się do zarzutów. Wcześniej nie był karany.