Przeciw "smoleńskiej polityce" protestował Ruch Poparcia Palikota.
Działacze "Solidarnych 2010" ustawili w czwartek na placu przed lubelskim ratuszem biały namiot, w którym będą zbierać podpisy poparcia pod swoimi postulatami. Domagają się postawienia Donalda Tuska przed Trybunałem Stanu oraz dymisji ministrów: spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, obrony narodowej Bogdana Klicha, spraw wewnętrznych i administracji Jerzego Millera oraz szefa kancelarii premiera Tomasza Arabskiego "za podejrzenie o zdradę interesów państwa polskiego".
Ponadto żądają powołania międzynarodowej komisji do zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej, natychmiastowej zgody na ekshumację ciał ofiar katastrofy, których rodziny tego chcą, oraz ujawnienia zdjęć satelitarnych z miejsca katastrofy z 10 kwietnia 2010 r.
Przed namiotem zgromadziło się kilkaset osób, które słuchały przemówień działaczy stowarzyszenia.
Prezes Stowarzyszenia Ewa Stankiewicz powiedziała, że żądania dymisji ministrów oraz postawienia premiera przed Trybunałem Stanu wynikają z obowiązującego prawa. Powołała się na przepis Kodeksu karnego, według którego za działanie na szkodę Polski podczas reprezentowania jej przed organami władzy innego kraju grozi kara do 10 lat więzienia. "Uważamy, że to bezsprzecznie dotyczy Donalda Tuska i ministrów odpowiedzialnych za przygotowanie wizyty smoleńskiej, a później za śledztwo w sprawie katastrofy" - zaznaczyła.
Publicysta, współzałożyciel stowarzyszenia Jan Pospieszalski podkreślał, że w sprawie katastrofy smoleńskiej widoczna jest "bezkarność, usankcjonowany brak odpowiedzialności ze strony najwyższych urzędników państwa, upokarzanie rodzin ofiar". Jego zdaniem opinia publiczna "została zawłaszczona przez tzw. liderów opinii publicznej, przez media, które przestały służyć społeczeństwu". Jak dodał Pospieszalski, z mediów publicznych "wymieciono wszystkich tych, którzy mieli odwagę pytać o Smoleńsk, mieli odwagę patrzeć władzy na ręce".
Przed wiecem "Solidarnych 2010" działacze Ruchu Poparcia Palikota (RPP) rozdawali przechodniom na placu ulotki, w których sprzeciwiali się "smoleńskiej polityce". Ich zdaniem koncentrowanie się na tragedii smoleńskiej odsuwa uwagę od problemów gospodarczych i społecznych, jak dziura budżetowa czy wysokie bezrobocie.
"Nie dajmy się zasłonić smoleńską mgłą! Wypadek lotniczy był tragedią, która miała miejsce ponad rok temu. Współczujemy rodzinom, ale my Polacy płacimy posłom 12 tys. zł pensji po to, by zmieniali Polskę na kraj przyjazny ludziom, a nie stale płakali nad grobami zmarłych" - napisali w ulotce.
Działacz RPP Michał Kabaciński wypuścił w powietrze siedem pomarańczowych balonów, do których przyczepiona była karta z napisami: "Odlot Prezesa" i "Biała Księga PiS". "Uważamy, że PiS już dawno odleciało od rzeczywistości i realnych problemów Polaków. Chcielibyśmy ich puścić w kosmos, może tam znajdą elektorat, tutaj tego nie chcemy" - powiedział.
Namiot "Solidarnych 2010" ma stać przed lubelskim ratuszem do 7 lipca - na taki okres stowarzyszenie otrzymało zgodę Wydziału Dróg i Mostów na zajęcie pasa drogi. Dominik Tarczyński ze Stowarzyszenia powiedział, że stowarzyszenie występowało o pozwolenie na 30 dni, ale nie otrzymało na to zgody. Zapowiedział, że stowarzyszenie będzie się ubiegać o przedłużenie terminu.
Stowarzyszenie "Solidarni 2010" zostało powołane w końcu ub. roku przez osoby, które krytycznie oceniały działania polskich władz w sprawie katastrofy smoleńskiej. Jego celem jest m.in. działanie na rzecz wolności słowa, patriotyzmu, budowy silnej Polski na fundamencie wartości chrześcijańskich. W kwietniu członkowie stowarzyszenia ustawili namiot przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie.