Widzę postępujący proces normalnienia; niedawno zarzucali zabójstwo, zdradę, spisek - tak premier Donald Tusk odniósł się do tego, że Stowarzyszenie Solidarni 2010 złożyło zawiadomienie o popełnieniu przez niego przestępstwa ws. wyjaśniania katastrofy smoleńskiej.

Reklama

Stowarzyszenie Solidarni 2010 w doniesieniu do prokuratora generalnego zarzuca Tuskowi złamanie prawa poprzez wyrażenie zgody na posłużenie się konwencją chicagowską przy wyjaśnianiu przyczyn katastrofy smoleńskiej. Według Solidarnych 2010, Tusk popełnił przestępstwo z art. 129 Kodeksu karnego (zdrada dyplomatyczna) i z art. 231 (niedopełnienie obowiązków).

"Widzę postępujący proces normalnienia. Jeszcze niedawno zarzucali zabójstwo, zdradę, spisek. Teraz jest łagodniej, więc być może także to środowisko dojdzie do wniosku, że na kanwie katastrofy smoleńskiej nie można budować nienawistnej i pustej w środku polityki" - powiedział w piątek premier dziennikarzom w Sejmie. Dodał, że sam traktuje postępowanie Solidarnych "z wyrozumiałością".

W reakcji na to stwierdzenie Tuska rzecznik Solidarnych 2010 Samuel Rodrigo Pereira stwierdził, że to "kolejny atak" na Stowarzyszenie. "Oświadczam, iż jako Stowarzyszenie nigdy oficjalnie nie zarzucaliśmy premierowi zabójstwa. W tej sprawie Donald Tusk kłamie" - napisał Pereira w stanowisku przesłanym w piątek PAP.

Stwierdził też, że Stowarzyszenie oskarżyło Tuska "o zdradę dyplomatyczną, konkretnie to uzasadniając". Do tego - napisał rzecznik - premier "jednak nie odniósł się, mimo iż fakty mówią jasno że wybór umowy między Polską a Rosją w tej sprawie był kluczowy, a skutki ponosimy do dziś".

Oświadczył też, że wszystkie działania członków Stowarzyszenia "opierają się nie tylko na demokratycznych prawach, ale i obywatelskich obowiązkach" jakie na nich spoczywają. Pereira ocenił ponadto, że piątkowe "wystąpienie Donalda Tuska jest również wskazaniem prokuratorowi generalnemu +kursu i ścieżki+, już dzień po złożeniu" zawiadomienia przez Stowarzyszenia