Powodem odroczenia było zbyt późne ustanowienie przez Dubienieckiego swojego obrońcy - adwokat Łukasz Rumszek otrzymał pełnomocnictwo do sprawy dopiero 31 lipca i nie zdążył się przygotować do procesu.

Jak powiedział przewodniczący sądu dyscyplinarnego Roman Mirecki, w takiej sytuacji rozpoczęcie postępowania przeciwko Dubieneckiemu godziłoby w jego prawo do obrony.

Reklama

"W błędzie są wszyscy ci, którzy stawiają znak równości między słowem obwiniony i winny" - powiedział dziennikarzom Dubieniecki przed wejściem na salę rozpraw.

Dubieniecki i jego obrońca chcieli, aby sąd utajnił postępowanie - sąd jednak uznał, że jest za wcześnie na rozpatrywanie takiego wniosku.

"Nie chcę, żeby był to proces polityczny, zostałem już osądzony nie tylko przez Okręgową Radę Adwokacką, ale także środowisko adwokatów w całej Polsce. Nie jestem też kukłą do osądzania przez dziennikarzy" - powiedział przed sądem dyscyplinarnym mąż Marty Kaczyńskiej.

Reklama

Adwokatowi towarzyszył ojciec, Marek Dubieniecki (także adwokat). "Moja rodzina, mój syn ma już tego dosyć, tego szpiegowania dziennikarzy, podchodzenia, robienia ukradkiem zdjęć. Pan Słomczyński (Tomasz Słomczyński - reporter "Dziennika Bałtyckiego", pokrzywdzony w sprawie) prowokował syna, kilkakrotnie do niego wydzwaniał" - powiedział dziennikarzom Marek Dubieniecki.



Reklama

Wszczęte w marcu przez rzecznika dyscyplinarnego ORA postępowanie dotyczyło dwóch wypowiedzi Dubienieckiego dla mediów. Dziennikarka "Polityki" miała usłyszeć od męża Marty Kaczyńskiej, że to, czy będzie on prowadził swoją kancelarię z panem M., czy z gangsterem "Słowikiem", to jest jego prywatna sprawa.

Natomiast dziennikarzom tytułu "Polska Dziennik Bałtycki" Dubieniecki - pytany o spółkę ze skazanym za wyłudzenie Adamem S., którego ułaskawił prezydent Lech Kaczyński - miał powiedzieć m.in.: "Jakby pan do mnie przyszedł do kancelarii i poprosił o komentarz, to dostałby pan w dziób za takie pytanie i za czelność, że pan do mnie dzwoni". Dopytywany dalej, wulgarnie zakończył rozmowę: "niech się pan odp...". Zapis tej ostatniej rozmowy dziennikarze przekazali gdańskiej ORA.

O ukaranie adwokata wnioskuje rzecznik dyscyplinarny gdańskiej ORA. Marcinowi Dubienieckiemu może grozić od upomnienia do usunięcia z zawodu.