Ja go nigdy nie broniłem. To wy przekonywaliście, że go bronię - twierdzi Zbigniew Romaszewski w rozmowie z Wprost.pl, odbijając piłeczkę w stronę dziennikarzy.

Piotr S., pseudonim Staruch, przywódca pseudokibiców Legii, został aresztowany dwa dni temu w wielkiej akcji CBŚ przeciwko gangsterom. Wczoraj usłyszał zarzuty. Odpowie między innymi za handel narkotykami. Grozi mu 10 lat więzienia.

Reklama

1 sierpnia 2011 roku Piotr S. został zatrzymany przez policję podczas obchodów rocznicy Powstania Warszawskiego. Wtedy zarzucano mu udział w bójce i kradzieży, ale szybko wyszedł na wolność, poręczyli za niego politycy PiS, między innymi Beata Kempa i Zbigniew Romaszewski.

Romaszewski, jeszcze jako senator, odwiedził wówczas "Starucha" w areszcie.

Wtedy uważałem, że tego rodzaju zatrzymanie jest zupełnie zdumiewające. Działania policji powodowały zagrożenie. Taka była moja motywacja - tłumaczy dziś opozycjonista. Jak dodaje, chciał się dowiedzieć, czy Piotr S. został pobity. - I okazało się, że został pobity - podkreśla Zbigniew Romaszewski.