Wspólnie możemy przekształcić Rzeczpospolitą Polską w państwo otwarte na różnorodność, w państwo silne siłą wspólnot regionalnych, a nie centralnej biurokracji. Ta wizja ma wciąż swoich zajadłych przeciwników, ale to nie powinno nas zrażać - mówił lider Ruchu, członek zarządu woj. śląskiego Jerzy Gorzelik.
Z katowickiego placu Wolności manifestanci przeszli ponad dwukilometrową trasę przed gmach Sejmu Śląskiego, który w dwudziestoleciu międzywojennym był siedzibą władz autonomicznego wówczas Województwa Śląskiego. W pochodzie nieśli olbrzymią, długą na 100 m i szeroką na 3 m flagę w śląskich, żółto-niebieskich barwach. Takie kolory dominowały też w ubiorze manifestantów, wśród których wiele było rodzin z dziećmi. Po marszu uczestniczyli w rodzinnym pikniku.
Górny Śląsk; autonomia - skandowali demonstranci. Autonomia jest wspaniała - Śląsk jest syty, Polska cała - głosiło jedno z haseł. Na trasie pochodu stała grupka sympatyków Ligi Obrony Suwerenności i innych organizacji z biało-czerwonymi flagami. Tu jest Polska - krzyczeli i odtwarzali nagranie polskiego hymnu.
Usiłowała nam przeszkodzić grupa zagubionych ludzi; stoją za nimi wyłącznie ich uprzedzenia i frustracje. Ale także ich zapraszamy do dyskusji - skomentował Gorzelik.
Tegoroczny marsz był najliczniejszy w historii organizowanych od sześciu lat pochodów; w pierwszym uczestniczyło dziesięciokrotnie mniej osób. Marsz Autonomii tradycyjnie odbywa się w okolicach 15 lipca, kiedy przypada rocznica (w tym roku 92.) nadania w 1920 r. części Górnego Śląska autonomii przez polski Sejm Ustawodawczy.
Lider RAŚ wskazał, że rosnąca popularność marszu i idei autonomii pokazuje skalę zmian, jakie dokonały się także w samych Ślązakach.
W przeszłości pozwoliliśmy, aby nas ze Śląska wypędzono. Opuszczaliśmy Śląsk nie zmieniając miejsca zamieszkania. Starsi pamiętają to uczucie. Bezradnie przyglądaliśmy się jak nasz region się zmienia (); ubywało tego ducha, który sprawiał, że tu właśnie czuliśmy się u siebie, że tę przestrzeń postrzegaliśmy jako własną. Ale dziś wracamy i odzyskujemy Śląsk - wskazał Gorzelik.
Jego zdaniem w postulacie autonomii przejawia się gotowość Ślązaków do przyjęcia odpowiedzialności za Górny Śląsk. Przeciwnicy tego rozwiązania, do których Gorzelik zaliczył prezydenta Bronisława Komorowskiego - argumentują - jak powiedział Gorzelik - że jest ono egzotyczne, a więc nie na miejscu, i anachroniczne, a więc nie na czasie.
Pierwsza z tych tez obraża polską tradycję, bowiem integralnym elementem tej tradycji jest przedwojenna autonomia woj. śląskiego, natomiast druga teza obraża ludzką inteligencję, ponieważ wystarczy przyjrzeć się historii Europy w ostatnich kilkudziesięciu latach by zrozumieć, że ta teza jest z gruntu fałszywa - przekonywał lider RAŚ, który z ramienia Ruchu jest członkiem zarządu woj. śląskiego.
Według niego to niewiedza jest największą przeszkodą w drodze do autonomii, stąd - jak wskazał - potrzeba edukacji. RAŚ przygotował plakat z nazwami i symbolami kilkudziesięciu europejskich regionów, które w ciągu kilkudziesięciu ostatnich lat zyskiwały, odzyskiwały lub poszerzały autonomię (w marszu uczestniczyli m.in. Katalończycy i reprezentanci Kraju Basków). Ruch dedykował tę publikację prezydentowi i jego doradcom, oczekując "merytorycznej dyskusji" z władzami na temat swoich postulatów.
Gorzelik podkreślił, że skończył się czas protekcjonalnego poklepywania po ramieniu. Na Górnym Śląsku nie ma bezwolnej społecznej masy, którą można zbyć skleconym na poczekaniu bon motem. Widzę przed sobą świadomych, wolnych obywateli, zdeterminowanych by osiągnąć cel, który wspólnie sobie wytyczyliśmy. Pora, by zobaczyli ich i usłyszeli także ci w Warszawie - apelował lider RAŚ.
Politolog z Uniwersytetu Śląskiego dr Tomasz Słupik, ocenił w rozmowie z PAP, że rosnąca z roku na rok popularność dorocznego Marszu Autonomii świadczy nie tylko o rosnącym zainteresowaniu ideą autonomii, ale także o rosnącej niecierpliwości ze strony lokalnego społeczeństwa.
To wyraz oczekiwania na jakieś rozwiązania, których na horyzoncie nie widać. Wszelkiego rodzaju próby rozmów, dyskusji i debat na ten temat nie kończą się żadnymi konkluzjami czy wnioskami. Nawet kwestia uznania śląskiego za język regionalny przez wiele lat budziła wiele kontrowersji. Być może teraz się to uda, ale to chyba wszystko, na co Ślązacy obecnie mogą liczyć - powiedział dr Słupik.
Jego zdaniem postulat uznania Ślązaków za grupę etniczną czy reformy modelu zarządzania państwem zgodnie z wizją RAŚ to odległa perspektywa, jednak marsze i akcje Ruchu pokazują, że na Śląsku jest w tych sprawach wola dyskusji i propozycje do negocjacji.
Polityczne centrum nie jest tym jednak zainteresowane. Choć z pewnością po wyborach 2010 r., kiedy RAŚ znalazł się w sejmiku woj. śląskiego, część opinii publicznej przekonała się, że nie jest to oszołomstwo i współczesna odmiana populizmu; za tym kryją się liderzy środowiska, które jest w stanie podjąć dyskusję na temat modelu zarządzania państwem - uważa politolog.
W okresie II Rzeczpospolitej polska część Górnego Śląska korzystała z autonomii, ustanowionej w 1920 r. decyzją Sejmu Ustawodawczego. Nadano ją regionowi w obliczu zbliżającego się plebiscytu, który miał zdecydować o przynależności państwowej Śląska.
Autonomia została ustanowiona na mocy ustawy konstytucyjnej pod nazwą Statut Organiczny Województwa Śląskiego. Była to pierwsza w II Rzeczypospolitej ustawa konstytucyjna - uchwalona jeszcze przed Konstytucją dla całej Polski.
Statut Organiczny nadawał województwu szeroką autonomię w wielu dziedzinach życia. Na jego mocy m.in. powołano Sejm Śląski, uchwalający własny budżet, który zasilał Skarb Śląski. Tekst Statutu Organicznego zawierał 45 artykułów. Podczas prac nad nimi dążono do zachowania równowagi między samorządnością regionu a zwierzchnictwem władzy państwowej.
Autonomiczne woj. śląskie fatycznie przestało działać we wrześniu 1939 r., wraz z okupacją i przyłączeniem do III Rzeszy, a formalnie - 6 maja 1945 r., kiedy komunistyczna Krajowa Rada Narodowa zniosła autonomię. Jej decyzją mienie Skarbu Śląskiego przejął Skarb Państwa.