Dwaj chłopcy, których wydania do Niemiec domaga się hanowerski urząd ds. dzieci i młodzieży (Jugendamt), pozostaną w Polsce - zdecydował w środę sąd rodzinny w Bytomiu, odrzucając wniosek niemieckiej instytucji. Chłopcy mają 3 i 5 lat, przebywają w ośrodku opiekuńczo wychowawczym w Katowicach. Nie chcieli ich oddać polscy rodzice, którzy podczas pobytu w Niemczech zostali pozbawieni praw rodzicielskich. Mimo to przed rokiem zabrali dzieci z tamtejszego domu dziecka i wrócili do kraju. Jugemdamt zażądał zwrotu dzieci do Niemiec.
Sąd potwierdził, że - według litery prawa - dzieci zostały uprowadzone i hanowerska instytucja miała prawo złożyć taki wniosek, który jednak został oddalony. Powrót dzieci do Niemiec naraziłby je niewątpliwie na szkodą psychiczną - wskazała sędzia Ludmiła Lampert. Podkreśliła, że dzieci mają cały czas zachowany kontakt z rodzicami i babcią, która ubiega się o status rodziny zastępczej dla wnuków. Sędzia zaznaczyła, że podejmując w tej sprawie decyzję sąd przede wszystkim kierował się dobrem dzieci.
Z zebranego materiału wynika, że jest bardzo silna więź między rodzicami a dziećmi, zwłaszcza więź ta jest widoczna między matką a dziećmi - podkreśliła sędzia. Państwo G. z Bytomia w 2007 r. wyjechali do Niemiec, by - jak dziś tłumaczą - poprawić byt sobie i dzieciom. W 2011 r. tamtejszy sąd odebrał rodzicom władzę nad dziećmi, argumentując to złą sytuacją rodzinną. Po wyroku dzieci trafiły do niemieckiego domu dziecka. Rodzice mogli się z nimi kontaktować raz na tydzień, później rzadziej. W lipcu 2011 r. podczas kolejnego spotkania z Dawidem i Danielem rodzice zabrali dzieci z ośrodka, po czym wrócili do Polski. Pod względem prawnym jest to kradzież dzieci, ponieważ rodzice nie mieli władzy rodzicielskiej.