Leśnicy przekonują, że Polska to prawdziwy raj dla grzybiarzy. W naszych lasach występuje ponad tysiąc jadalnych gatunków grzybów, choć najczęściej zbieramy tylko kilkanaście tych najpopularniejszych. Leśnicy ostrzegają przed zbieraniem grzybów nieznanych. Radzą, by w razie niepewności sięgnąć po kieszonkowy atlas grzybów, który warto mieć przy sobie podczas grzybobrania.

Reklama

Lasy Państwowe zarządzają blisko 80 proc. terenów leśnych, dlatego Polacy mają wolny wstęp do lasów i mogą swobodniej korzystać z runa leśnego. W Polsce zakaz zbierania dotyczy tylko gatunków chronionych.

Zdaniem Mariusza Turczyka z Generalnej Dyrekcji Lasów Państwowych, obywatele innych krajów mają znacznie bardziej utrudniony dostęp do lasów. - Jest to częściowo skutek dominującej w innych państwach własności prywatnej w lasach, co ogranicza wstęp do nich, ale też i przepisów - stwierdził.

Wyjaśnił, że w wielu krajach, np. w Niemczech lub Wielkiej Brytanii, pojedyncza osoba zebrać może tylko określoną ilość grzybów (do 1-2 kg). W Belgii czy Holandii ich zbieranie jest w większości regionów albo w całym kraju w ogóle zakazane. Obok limitów ilościowych istnieją także czasowe, jak choćby w Austrii. We Francji nawet za grzybobranie w lasach publicznych trzeba płacić, a owocniki można zachować tylko do użytku własnego.

Leśnicy zachęcają do korzystania z polskich lasów. Z myślą o zmotoryzowanych amatorach grzybów, od sierpnia do października w pobliżu miejsc szczególnie upodobanych przez grzybiarzy tworzą specjalne "grzyboparkingi".

W lasach organizowane są też wspólne grzybobrania, czyli rodzinne festyny i pikniki, podczas których można m.in. pochwalić się swymi grzybiarskimi rekordami, sprawdzić umiejętności w rywalizacji z innymi grzybiarzami.

W połowie września "Wielkie Grzybobranie" odbędzie się np. w Długosiodle pod Wyszkowem (Mazowieckie). Spotkać się tam mają artyści, samorządowcy, służby mundurowe, dziennikarze i inni miłośnicy grzybów.