Potwierdziły się tym samym doniesienia "Gazety Polskiej", która ostrzegała przed paraliżem stołecznego lotniska w wyniku zatrudnienia do przeprowadzania kontroli pasażerów firmy Konsalnet, założonej przez byłych funkcjonariuszy SB - czytamy w "Gazecie Polskiej Codziennie".
Rzecznik prasowy Lotniska im. Fryderyka Chopina Przemysław Przybylski wyjaśnił dziennikarzom, że główną przyczyną chaosu jest szczyt sezonu. - Ostatnio zmieniliśmy również firmę, która zajmuje się kontrolą bezpieczeństwa. Firma sobie z tą sytuacją nie radzi. Będziemy wyciągać konsekwencje - zapowiedział rzecznik.
Pracownicy Konsalnetu zupełnie sobie nie radzą, wiec trudno zrozumieć, dlaczego władze lotniska zwalniają doświadczonych pracowników z SOL-u. Co ciekawe, w pierwszej kolejności zwalniani są doświadczeni, ale ciągle młodzi ludzie, a na stanowiskach pozostają starsi emerytowani pracownicy z przeszłością w MO - alarmują z kolei związkowcy, z którymi rozmawiała "GPC".
Do tej pory kontrole bezpieczeństwa sprawowały wyspecjalizowane jednostki - Straż Graniczna i Straż Ochrony Lotniska. Wszystko zmieniło się pod koniec czerwca 2011 r., kiedy to Sejm uchwalił nowelizację prawa lotniczego, w ramach której zmieniono przepisy dotyczące bezpieczeństwa portów lotniczych i przeprowadzania odpraw.
Pracownicy Konsalnetu dopuszczeni do pracy w Porcie, podobnie jak Straż Ochrony Lotniska, tj. wewnętrznej jednostki organizacyjnej Przedsiębiorstwa Porty Lotnicze, przeszli wymagane przez prawo europejskie i polskie, certyfikowane przez Urząd Lotnictwa Cywilnego i MSW specjalne szkolenia - teoretyczne i praktyczne, a ich umiejętności zostały potwierdzone państwowymi egzaminami - czytamy w oświadczeniu firmy Konsalnet.
Zator przy obsłudze pasażerów klasy ekonomicznej, do którego doszło w miniony piątek w godzinach południowych był wynikiem nałożenia się kilku czynników: przeniesieniem ruchu z lotniska Modlin, remontem jednego z terminali oraz rozpoczęciem sezonu wakacyjnego i weekendowym szczytem. Dzięki współpracy ze Strażą Ochrony Lotniska i władzami Portu Lotniczego utrudnienia te zostały rozwiązane w najkrótszym możliwie czasie. W sobotę i niedzielę, jak również w poniedziałek rano przepływ pasażerów odbywał się płynnie - zapewnia Jacek Klaudziński, dyrektor ds. ochrony portów lotniczych i morskich .
Komentarze (22)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeJacek Liziniewicz
Na dwie osoby, które uniknęły kontroli w Porcie Lotniczym im. Fryderyka Chopina w Warszawie, zwrócił uwagę jeden z pasażerów. Z jego słów wynika, że obserwowane przez niego osoby, mające jedną walizkę, wykorzystały moment zamieszania, gdy pracownicy lotniska próbowali prześwietlić rentgenem wózek dziecięcy niemieszczący się w urządzeniu. Właśnie wtedy dwoje pasażerów ominęło bramki, przechodząc tuż pod biurami Straży Granicznej i Konsalnetu. Nie niepokojeni przez nikogo udali się do samolotu. – To bardzo niebezpieczna sytuacja, bo sprawia, że strefa wewnątrz lotniska przestaje być sterylna, a co za tym idzie, powinna być ogłoszona natychmiastowa ewakuacja – mówi „Codziennej” pragnący zachować anonimowość pracownik lotniska. Według informacji „Codziennej”, mimo że monitoring potwierdził słowa pasażera, sytuacja została zbagatelizowana. Wiadomości nie potwierdził Radosław Żuk, rzecznik prasowy stołecznego lotniska. – Taka sytuacja jest niemożliwa i zupełnie niewiarygodna. Kontroli podlegają wszyscy – od dyrektora naczelnego lotniska po każdego pasażera – powiedział „Codziennej” rzecznik. Według niego jedyny wyjątek, w którym dopuszczalna jest rezygnacja z kontroli, dotyczy funkcjonariuszy Straży Granicznej lub innych służb, którzy wykonują swoje obowiązki. Opisywana przez nas sytuacja byłaby kolejnym incydentem potwierdzającym chaos, jaki od początku czerwca panuje w porcie lotniczym na Okęciu.
W ubiegłym tygodniu rada pracownicza Przedsiębiorstwa Państwowego „Porty Lotnicze” wysłała list do premiera Donalda Tuska, w którym opisuje problemy z zabezpieczeniem lotniska. Zdaniem sygnatariuszy listu Konsalnet nie radzi sobie z powierzonymi mu zadaniami. Firma ochroniarska zatrudnia za mało ludzi i z tego powodu musi być uzupełniana przez Służbę Ochrony Lotniska. Natomiast w SOL, która musi udzielać wsparcia, w związku z licznymi zwolnieniami, robi to kosztem obsady newralgicznych punktów na lotnisku. „Podjęto decyzję o ograniczeniu patroli pieszych i zmotoryzowanych, zmniejszeniu obsady posterunków i bram wjazdowych na teren lotniska, a nawet centrum monitorowania zdarzeń” – piszą w liście przedstawiciele PP „Porty Lotnicze”. „Panujący aktualnie w największym porcie lotniczym w Polsce chaos przekłada się nie tylko na uciążliwości dla pasażerów, ale przede wszystkim stanowi ewidentne rozszczelnienie systemu ochrony portu lotniczego” – zaznaczają.
Wiadomo już, że problemem stołecznego lotniska zajmie się sejmowa komisja infrastruktury. W najbliższych tygodniach będzie wizytowała największy polski port lotniczy.
Tymczasem Konsalnet nie ma sobie nic do zarzucenia i podkreśla, że wszyscy pracownicy mają zaliczone odpowiednie kursy i egzaminy, dzięki którym firma jest w stanie zapewnić wysoki stopień bezpieczeństwa na lotnisku. Jednocześnie ze współpracy z Konsalnetem zadowoleni są zarządcy lotniska i w tym momencie nie rozważają zerwania umowy.
Może mój komentarz wydać się stronniczy, bo od ponad 10-ciu lat pracuję w PPL. Ale takich absurdów do których teraz dochodzi ta firma jeszcze nie widziała. Każda osoba ubiegająca się o zatrudnienie na Lotnisku jest bardzo dokładnie i szczegółowo sprawdzana przez Służby. Ponadto co trzy do pięciu lat wszyscy już zatrudnieni podlegają ponownym weryfikacjom przez Straż Graniczną. Dodatkowo pracownicy Straży Ochrony Lotniska są jeszcze obowiązkowo sprawdzani przez Policję z uwagi na posiadanie Licencji Pracownika Ochrony i charakter wykonywanej pracy. Natomiast niektórzy pracownicy Konsalnetu posiadają tylko przepustkę typu Visitors która wydawana jest BEZ sprawdzenia osoby dopuszczonej do pracy. Nie wszyscy również posiadają Licencję. Każdy kto zna realia pracy w Agencji Ochrony wie ile trzeba przepracować godzin żeby utrzymać rodzinę. Ale Lotnisko jest bardzo specyficznym obiektem, gdzie przemęczenie nie idzie w parze z jakością wykonywanych usług i trafnością podejmowanych decyzji. Dlatego uważam, że na bezpieczeństwie i komforcie obsługi pasażera nie można oszczędzać. Każdy pasażer decydując się na podróż lotniczą ma prawo być obsłużony w porcie Lotniczym w sposób profesjonalny, godny i musi czuć się bezpiecznie. Dlatego wyrażam duży szacunek dla pracy SOL, zauważanej i docenianej również przez audytorów z Urzędu Lotnictwa Cywilnego oraz Komisji Europejskich wystawiających wysoki certyfikat bezpieczeństwa lotniska. PPL zawsze był przedsiębiorstwem wysoko ocenianym w rankingach instytucji. Teraz będzie bardzo ciężko odzyskać wiarygodność i poważanie wśród klientów. W jaki sposób będzie trzeba przeprosić wielu pasażerów którzy kupili bilet ale nie mogli polecieć, bo ktoś chciał "oszczędzić"? Ciekawe co będzie jeśli przez "oszczędności" lotnisko straci kategorię bezpieczeństwa i z największego Polskiego lotniska nie polecimy do USA, Izraela, Londynu? Zbliża się okres wylotów wakacyjnych pozostaje mieć nadzieję i życzyć żeby Państwa urlop nie kojarzył się z koszmarnym rozpoczęciem na Lotnisku.
Niestety lecialem w Piatek KLM z Warszawy przez Amsterdam do Toronto.
Bylam 3.5 godziny przed odlotem na lotnistku.
Poltore godziny spedzilem w rosnacej niepokojaco szybko kolejce.
Na szczescie bylem trzeci.
Obsluga lotniska zaczela przyjmowac bagaz rowno na dwie godziny przed odlotem.
Akt 2
Po oddaniu bagazu natychmiast poszedlem w kolejke do odprawy osobistej.
Po dwoch godzinach stania w kolejce stwierdzilem z zaskoczeniem ze wiekszosc obcokrajowcow swietnie klnie po polsku.
Po odprawie pobieglem z bagazem kabinowym do samolotu.
Spocony, zziajany przyjalem przeprosiny obslugi z KLM za przykrosci jakie mnie spotkaly na lotnisku (choc nie byla to ich wina).
AKT 3
Po dalszych pietnastu minutach oczekiwania kapitan po konsultacjach z administracja KLM zdecydowal ze dluzej juz czekac nie bedzie poniewaz liczba osob ktore spoznia sie na polaczenie w Amsterdamie bedzie wieksza niz liczba osob ktore nie zdazyly na samolot.
Brakowalo 12 pasazerow.
AKT 4
Zgodnie z przepisami nie mozna startowac z bagazem nieobecnych pasazerow wiec obsluga lotniska rozpoczela sortowanie bagazu w luku samolotu.
Gdy odjechala okazalo sie ze pieciu pasazerow dotarlo do samolotu a jeden z nadal nieobecnych pasazerow mial dwie walizki.
Zwrocono walizki przybylych pasazerow do luku i rozpoczeto poszukiwanie brakujacej walizki. Gdy ja znaleziono kaptan zapowiedzial ze bedziemy startowac.
Akt 5
Po tej zapowiedzi spedzilismy dalsze pietnascie minut w kolejce do startu. Kapitan ponownie przeprosil za dalsze opoznienie poniwaz tylko jeden pas byl uzywany do startu i ladowania. Pozostaly (lub pozostale) nie nadawaly sie do uzytku.
Akt 6.
Kapitan poinformowal nas ze dostal pozwolenie na zuzycie ekstra paliwa i lot z maksymalna szybkoscia do amsterdamu. Na pol godziny przed ladowaniem po nawiazaniu lacznosci z lotniskiem stewardesy poinformowaly indywidualnie pasazerow ktorzy nie zdaza na swoje dalsze samoloty aby udali sie do kas po zmiane polaczenia.
Bylo to okolo 12-15 osob.
Niektore osoby nie mialy juz mozliwosci kontynuowania podrozy tego dnia.
Obce placówki płacą prywatnej ,zbrojnej organizacji?!!! To stwarza możliwości do wielkich nadużyć
To ile milionów w tym miesiącu zainkasowaliście bez podatku??!!