Chodzi o Komentarz Ewy Wójciak, aktorki i szefowej Teatru Ósmego Dnia, która została ukarana naganą za zamieszczenie na swoim profilu słów: No i wybrali ch..., który donosił wojskowym na lewicujących księży. Było to dokładnie w dzień wyboru papieża Franciszka, którym został kardynał z Argentyny.
Wójciak oskarżała także we wpisie Bergoglia o współpracę z wojskową juntą rządzącą Argentyną w latach 70. i 80.
W efekcie Facebook zamknął profil Ewy Wójciak, a radni w Poznaniu domagali się jej odwołania.
Skończyło się na tym, że prezydent Poznania ukarał ją naganą za publiczne użycie obraźliwego słowa, w wulgarny sposób obrażającego i oskarżającego głowę Kościoła katolickiego i państwa Watykan. Powołał się przy tym na przepis mówiący o naruszeniu porządku i organizacji pracy.
Wójciak odwołała się do sądu pracy.
Broniła się, że wpisu dokonała poza godzinami pracy, a po drugie - prezydent przekroczył kompetencje, dokonując jednostronnej oceny jej prywatnych wypowiedzi. Wskazywała przy tym na konstytucyjną wolność wyrażania poglądów.
- Prawo pracy nie pozwala karać pracownika za jego światopogląd - podkreśliła Ewa Wójciak. I jednym tchem dodała: - Czekam ze spokojem na rozstrzygnięcie i nie odpuszczę. Jeśli zajdzie potrzeba, będę walczyć nawet w trybunale w Strasburgu.
Wiadomo także, że śledztwo w tej sprawie prowadzi poznańska prokuratura - za publiczne znieważenie głowy obcego państwa grożą trzy lata więzienia.