Pan Eugeniusz, który wraz z żoną jest teraz prawnym opiekunem rannej dziewczynki, wciąż nie może dojść do siebie po wypadku, w którym stracił córkę i zięcia. - Dzięki Bogu z Julką jest dobrze. Temu bandycie powinni za takie coś dać dożywocie. Nie ma ubłagania. To nie był wypadek, to było morderstwo - powiedział w rozmowie z Radiem Szczecin.
Przyznał również, że załatwione zostały już wszystkie formalności związane z przejęciem opieki nad Julią. - Sędzia zapytał, kto zaopiekuje się Julką, jakby coś się stało z nami. Odpowiedzieliśmy, że młodsza córka, która zgodziła się na to - relacjonował. Dodał, że wnuczka wie już o śmierci rodziców i bardzo tę informację przeżywa.
Rodziców w wypadku stracił również 8-letni Hubert, który jest utrzymywany w stanie śpiączki farmakologicznej. W jego wypadku również opiekunami prawnymi zostali dziadkowie.
Do tragedii doszło w Nowy Rok w Kamieniu Pomorskim. 26-letni pijany kierowca wjechał w grupę ludzi idących chodnikiem. Na miejscu zginęło pięć dorosłych osób, w drodze do szpitala zmarło dziecko. Dwoje dzieci zostało rannych. Mężczyzna usłyszał zarzut spowodowania katastrofy w ruchu lądowym, za co grozić mu może 15 lat więzienia. W chwili wypadku miał około dwóch promili alkoholu. CZYTAJ WIĘCEJ >>>
ZOBACZ TAKŻE:Co działo się w kabinie samochodu? Pasażerka już zeznawała >>>
CZYTAJ WIĘCEJ:Jak się kara pijanych kierowców? Sędziowie są pobłażliwi [STATYSTYKI] >>>