Zakaz używania przypraw pod groźbą cofnięcia dotacji do potraw, spadł na bary mleczne jak grom z jasnego nieba w grudniu. Treści przepisów nie konsultowano z kucharkami. Te jednak zdecydowały się pojechać kilka razy do Warszawy i przekonać ministra do przypraw.
Załącznik do rozporządzenia, czyli tam gdzie mamy wszystkie dotowane surowce został uzgodniony bardzo ładnie, bardzo szybko, z czego jesteśmy bardzo zadowoleni - mówi Urszula Waligura z krakowskiego "Społem".
Potrawy teraz nabiorą smaku, bo na ministerialną listę trafił imbir, tymianek, rozmaryn, lubczyk, cynamon, oregano, bazylia, kolendra, a nawet sos sojowy. Zmiana podejścia ministerstwa, to też efekt protestów, które organizowano w barach mlecznych.
Miłośnicy krakowskich placówek chcą teraz odwdzięczyć się ministrowi i zaprosili go na przysłowiowe "ruskie" do Nowej Huty.