- Szacuję, że to 12-13 syryjskich rodzin spośród wszystkich 50 sprowadzonych do tej pory do Polski - mówi dziennik.pl Przemysław Kawalec, rzecznik Fundacji Estera. Zastrzega, że oficjalnych statystyk nie prowadzi na bieżąco, ale każdy wyjazd uchodźców jest natychmiast zgłaszany do odpowiednich urzędów.
- W praktyce oznacza to, że z Polski jak do tej pory wyjechało około 40 ze 150 przybyłych Syryjczyków - dodaje.
Najgłośniejsza w ostatnich dniach stała się "ucieczka" pięcioosobowej rodziny ze Śremu koło Poznania. Małżeństwo (mężczyzna - 46 lat, kobieta - 41 lat) z trójką dzieci (16, 14 i 11 lat) trafiło tam na początku lipca. Jak donosił "Portal Śremski", mieli oni zapewnione: mieszkanie na nowym osiedlu, internet, a nawet rowery i pomoc z znalezieniu pracy. To jednak nie powstrzymało ich przed dalszą podróżą - wyjechali w nocy z niedzieli na poniedziałek i to, jak podkreśla serwis, bez słowa pożegnania. Do Niemiec.
Dlaczego tam? Bo - jak tłumaczy przedstawiciel Fundacji Estera - mają mylne wyobrażenie, że jest to kraj bardzo bogaty, w którym znajdą doskonałe warunki pracy. - W Polsce tymczasem dziwiło ich nawet to, że linie wysokiego napięcia są na slupach, a nie pod ziemią. Przecież to w końcu Europa, mówili między sobą - opowiada Przemysław Kawalec.
Ale nie bez znaczenia jest także fakt, że Syryjczycy są bardzo nieufni (często zmieniają miejsce pobytu), a za naszą zachodnią granicą mają przyjaciół i rodziny. Wynika to z tego, że społeczność chrześcijańska w Syrii była bardzo hermetyczna i wciąż mocno się wspiera.
Problem jednak w tym, że część rodzin, która już dotarła do Niemiec żałuje swojej decyzji - wiadomo o tym, bo Syryjczycy przekazują informacje tym, którzy zostali w Polsce. Przestrzegają przez panującymi tam warunkami, w tym m.in. mieszkaniem w namiotach albo w ciasnych pomieszczeniach po osiem osób oraz jednym posiłkiem i jednym zimnym prysznicem dziennie. Nic dziwnego, że część Syryjczyków chce powrotu do Polski.
Z 8 sprowadzonych do Wielkopolski rodzin decyzji o wyjeździe z Polski nie podjęły tylko 3.