Chodzi o wypowiedź dla dziennik.pl. Dorota Rabczewska stwierdziła, że w przypadku powstania świata bardziej wierzy w odkrycia naukowe niż w Biblię napisaną przez "faceta naprutego winem i palącego jakieś zioła". Za tę wypowiedź sąd trzy lata temu ukarał ją grzywną w wysokości 5 tysięcy złotych.
Dziś to nie o pieniądze chodzi - mówił przed rozprawą pełnomocnik piosenkarki, mecenas Łukasz Chojniak. - Chodzi dokładnie o konflikt dwóch wartości. Swobody wyznania i uczuć religijnych oraz wolności wypowiedzi - zastrzegał adwokat.
Podstawą skazania Doroty Rabczewskiej był artykuł 196. Kodeksu karnego, który za obrazę uczuć religijnych przewiduje nawet 2 lata pozbawienia wolności. Adwokat chciał, aby Trybunał Konstytucyjny uznał ten przepis za niezgodny z ustawą zasadniczą, bo - zdaniem pełnomocnika piosenkarki - uniemożliwia on swobodne wyrażanie poglądów co do przedmiotów czci religijnej.
Tłumaczył, że ogranicza też prawo w sposób nieproporcjonalny i nie chroni osób, które nie wyznają żadnej religii. Jak podsumował prawnik, jeżeli ktoś poczuje się indywidualnie dotknięty, to może skierować sprawę na drogę powództwa cywilnego. - Jeżeli państwo ingeruje wyrokiem karnym, bardzo głęboko wkracza w te wolności. Wydaje nam się, że ta ingerencja jest zbyt głęboka - zaznaczył mecenas Łukasz Chojniak.